Targa mną tyle emocji, że ich nie
zliczę. Wszystko przybrało nieoczekiwany obrót. Jestem w rozterce. Widać to po
mnie. Nie słucham. Nie słucha rozmowy kompanów z drużyny. Nie słucham tego co
do powiedzenia ma mój przyjaciel. Nie słucham również senseia. Pociągnął mnie
za ubranie w miejsce spotkania z Kazekage. Rozmawiali. Powiedział, że misja się
udała i cieszy się z postępów Tenone i członków jej drużyny. Dalej myśl o tym,
że posiadam inne Kekkei Genkai niż powinnam zawracała mi głowę. Usiadłam na
ziemi. Nie chciałam ich słuchać. Chciałam wrócić do domu. Pierwsza misja i tak
zawaliłam. Nie to nie moja wina. Nie zawaliłam. To wszystko wydarzyło by się
prędzej czy później.
-Dobrze – zaczął Kazekage. – Możemy już
iść. Spotkali się już pewnie z Sensei. A co ją trapi?
-Nie wyjaśnione Kekkei Genkai –
powiedział Ruki.
-Wytłumacz mi, proszę.
-Podczas wali z Tenone aktywowało jej
się Kekkei Genkai. Tylko, że nie było te, które miało być. Zamiast Shinjitsu –
przełknął ślinę – Aktywował się Sharingan.
Wszyscy zamarli poza senseiem.
-Z początku była załamana, lecz już
doszła do siebie – uśmiechnął się.
Uśmiechnęłam się do wszystkich miło i
podniosłam się.
-Wszystko w porządku. Wyjaśnię tą
zagadkę później, lecz ważniejsza jest misja – powiedziałam stanowczo.
Kazekage stwierdził, że mamy się udać
wraz nim do tej trójki. Oczywiście zgodziliśmy się.
***
Kiedy pojawiliśmy się w miejscu
spotkania. Przez moment nie chciało mi się ich słuchać. Z transu obudził mnie
Renji.
-O proszę, nasz mały, tchórzliwy kotek,
nie ma już zadrapań? - zapytał kpiąco Renji.
- Zadrapania? Niektóre rany były głębokie –
powiedziała czerownowłosa.
- Nie moja wina, że to taki mięczak - odpowiedział jej
kpiąco.
Z tego co się dowiedziałam, ten w brązowych włosach
miał na imię Akuma. Chłopak, już nieźle podenerwowany, szybko znalazł się przy Renjim,
żeby zadać cios. Tenone powstrzymała Akumę, żeby nie zrobił głupstwa. To już
nie wchodziło w nasze sprawy.
Czerwonowłosy
mierzył ich wzrokiem. Zachowywał się jak najgorszy debil.
-Mógłbyś sie
pohamować - szepnęła do ucha zielonookiemu.
On wyszarpał
rękę z jej dłoni, i ulotnił się gdzieś.
- Akuma! No
wracaj tu! - krzyknęła i podbiegła do niego, chwytając go za ramie.
On tylko obrócił
się, zrzucił jej dłoń z jego ramienia i prychnął:
-Zamknij się.
Jesteście wszyscy tacy sami. Nikt mnie nie docenia - powiedział, patrząc dziewczynie
w oczy.
Wszyscy gapiliśmy
się na nich. Wyraz twarzy czerwonowłosej zmienił się gwałtownie. Był on
przepełniony bólem.
-Wy wszyscy
przynajmniej macie rodziców. Mnie nikt nie doceniał, i nie docenia -
powiedziała, wyminęła go i poszła swoją drogą.
-Zagrała –
szepnęłam do siebie.
Dziewczyna
poszła swoją drogą, przed siebie.
-Czy ja
powiedziałem coś nie tak? - zapytał Akuma, podchodząc do Kazekage.
-Powiedziałeś -
odpowiedziała ich sensei Mayumi.
-Co niby?
Przecież każdy normalny Shinobi ma jakieś problemy – powiedział Natsu.
-Ją coś boli i
bardzo to przeżywa – powiedziałam normalnym tonem.
-Ja się jej
dziwię - powiedzieli razem Rei, Akuma, Renji i Natsu.
Z trudem
pohamowałam śmiech.
-A ja nie -
powiedział Ruki.
Wszyscy ponownie popatrzyli na sylwetkę dziewczyny,
która przed chwilą zatrzymała się i obróciła w prawą stronę. Patrzyła na dach.
Dostrzegłam w jej oczach łzy. Zaczęli rozmawiać o jakiś przeznaczeniu.
-Poczekajcie, bo
się pogubiłam - powiedziałam drapiąc się po głowie.
-To ona jest
jednym z czterech Dzieci Przeznaczenia? - zapytał kot.
Kazekage kiwnął
głową potwierdzająco.
-Jakie Dzieci
Przeznaczenia? - zapytał Hiroshi.
-Zbawcy świata
Shinobi - powiedział Kazekage, patrząc tam, gdzie czerownowłosa.
Z dachu
zeskoczył jego syn, Kankuru. Kazekage zmarszczył brwi. Otarł jej łzy i gdzieś
pociągnął, ona się mu wyrwała. Wszyscy patrzyli na nich bardzo uważnie, nie
odrywając wzroku. Oczywiście włącznie ze mną. Zaczął jej coś tłumaczyć, był
wyraźnie przestraszony. Ona chwilę później otwarła szerzej oczy. A po chwili
nastąpił wybuch. Wszyscy odwrócili się w stronę unoszącego się dymu. Tenone i
Kankuru wskoczyli na dach i po chwili pędzili w stronę wybuchu.
- Idziemy tam, Kazekage-sama? - zapytała Mayumi.
- Przeczuwam, że to ma związek z Gaarą i czymś
jeszcze, więc jak najbardziej - powiedział i popatrzył na nas - idziecie, czy
nie?
- I tak zostajemy jeszcze do jutra, więc tak -
powiedział Hiroshi.
- Ale, sensei! - krzyknęła Kasumi.
- Nie ma ale, powiedziałem ci już. Idziemy!
Wskoczyliśmy na dach i ruszyliśmy za nimi.
***
Wykorzystałam
swoją szybkość i wyprzedziłam resztę. Kątem oka dostrzegłam, że sam Kazekage
był zdziwiony. Znalazłam się na dachu sąsiadujący z tym, na którym stała
Tenone.
-O kurwa, nie
wiele brakowało.
Skoncentrowałam
się i wykonała odpowiednie pieczęci.
-Katon: Housenka
no Jutsu! – krzyknęłam.
Jutsu wykonane
powodzeniem. Jednak, Tenone została złapana przez wroga.
-Kurwa – syknęłam.
Spoważniałam i
podeszłam bliżej. Miał pecha, że znajduję się obecnie w huśtawce emocjonalnej.
W takich chwilach, nie ręczę za siebie.
-Puść ją –
powiedziałam spokojnie.
-W końcu mam to,
czego chciałem. Władzę! A ona mi jest do tego potrzebna! - powiedział i
uśmiechnął się jak psychopata.
Już chciałam mu
powiedzieć, coś co sprawiłoby, żeby puścił ją. Jednak przerwał mi Natsu. Pojawili
się członkowie mojej drużyny i sensei Hiroshi i sensei Mayumi.
-Przecież jest
normalnym Shinobi, z normalną chakrą i NORLAMYMI umiejętnościami – zaczęła
marchewka.
-Nie jest
normalnym Shinobi, z normalną chakrą i NORMALYNMI umiejętnościami -
odpowiedział.
-Heh, tak. To w
takim razie, co w niej takiego cennego? - zapytał Renji.
-Cóż.. Jest.. -
nie dokończył, bo zaatakował go jej piasek.
-Suna? -
zapytałam patrząc się na technikę.
-Czym jest? -
zapytał Natsu.
-Stul pysk,
śmieciu z Trawy - powiedziałam do Toshiriego, wstając z pozycji klęczącej.
-Wstydzisz się
tego? - zapytał szarooki, uśmiechając się kpiąco.
-Nie, nie wstydzę.
Tylko po co to wszystkim gadać - powiedziała, patrząc na nas.
-Kurwa mać,
możecie mnie, znaczy nas, oświecić? - zapytałam zdenerwowana.
-Cóż -
powiedział jej kot. - Jestem ninja - odpowiedział futrzak.
-Kurcze,
oświećcie nas - powiedziałam.
-Mamy do czynienia
z bardzo potężnym Jinchuuriki - powiedział futrzak.
Podobnie jak u
mnie, w niej też panowała burza emocji. Jednakże, ja nauczyłam się ją
kontrolować. Przymknęłam lekko oczy i szykowałam się do ataku, lecz gdy tylko
otwarłam oczy nie potrafiłam ruszyć się ze zdziwienia. Nagle poczułam jakby
obok mnie stał Naruto. Zawsze przy nim czułam tą energię.
-Naruto –
szepnęłam.
Przełknęłam
ślinę.
-Czym ty jesteś…?
- zapytałam.
-Te źrenice i
krwisto czerwone oczy... - powiedział Renji.
-Czym jestem? -
zapytałam - Jestem sobą.
Obudziłam się z
transu kiedy, po jej policzku spłynęła łza.
Przez moment chciałam podbiec do niej i przytulić ją.
-Co to jest...-
zapytał Natsu.
-Kyuubi-
powiedziałam - Dziewięcioogoniasty Lis kataklizmu. Potworny lis. Demon. Potwór.
Ja kto woli. Jednak, dla mnie jest kimś więcej, niż tylko siejącym strach i
spustoszenie, bezdusznym potworem. Jest moim przyjacielem – powiedziała.
Do mojej głowy
przedostał się dziwny szept. Zwierzęcia. Był trochę upiorny, jednakże, chciał
abym go zaakceptowała. W tym czasie czerownowłosa
zniknęła. Nie ulotniła się daleko. Od razu zjawiliśmy się niedaleko jej. Stał
obok niej czerwonowłosy chłopak. Zamknęłam oczy na moment. Jaki słodki – pomyślałam i ugryzłam się w język. Otwarłam oczy i
spojrzałam na poczynania niebieskookiej. Bawiła się ninją trawy i rozmawiała z,
chyba Gaarą. Kiedy zatkała go na moment, wytłumaczeniem pieprzu zaśmiałam się
cicho. W końcu Mayumi-sensei wykończyła tego Ninje trawy.
-Straszna -
powiedział Natsu.
-Nie straszna,
tylko wspaniałomyślna - powiedział Akuma.
-Ja wiem swoje -
powiedział Gaara.
-To sobie wiedz.
Ja idę - powiedziała i poszła sobie.
***
Minęło kilka
godzin odkąd ostatni raz widziałam się z Tenone. Czekałam przed gabinetem
Kazekage, sama. Poprosił mnie abym zaczekała.
A przyszłam tu z własnej woli. Zostawiłam drużynę. Drzwi do pomieszczenia
otwarły się. Kazekage zaprosił mnie do środka. Zasiadł za biurkiem i uśmiechnął
się lekko.
-Dziękuję za
twoją cierpliwość. O czym chciałaś porozmawiać? – zapytał.
-Dokładnie to
chciałam prosić o zgodę rozmowy z Tenone. Chciałbym aby cos mi wyjaśniła. Oczywiście
wiem już, że jest siostrą Naruto. Jednak nie to mnie martwi – powiedziałam.
Załapałam się za
koszulkę w okolicach serca.
-O czym? –
zapytał.
-Głos. Te uczucie.
Coś mi nie pasuje – powiedziałam.
-Dobrze –
powiedział. – Jednak nie pobijcie się.
-Oczywiście
Kazekage-sama! – powiedziałam i ukłoniłam się. – Dziękuję.
Opuściłam
budynek i skierowałam się do domu dziewczyny. Dzięki wielmożnemu Kazekage wiem
gdzie on się znajduje.
~*~
W ciągu, bo ja wiem dwóch godzin napisałam to. Dzięki Yami, historia się rozkręca. Oczywiście opowiadanie jast połączone z jej. (TenonexGaara). Oceny se nadrobiłam i jest spoko. Oczywiście trafiłam jeszcze do szpitala. Matko, zawała za zawałem. Tyle tam Azjatów! Upiekło mi się wiele rzeczy i jestem szczęśliwa. Prowadzę małe zmiany na blogu. Już pojawił się nowy szablon, jeszcze to co nie zostało uzupełnione zostanie w najbliższym czasie.
To do następnej notki moje Aniołki!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz