piątek, 1 marca 2013

Unowned Demon Rozdział 9 "Niemożliwości"

~Yuki~
Stwierdziłam, że nie powinnam już dłużej ukrywać tego przed nim. Ból w mojej głowie nasilał się, następnie zaczęłam odczuwać bóle w klatce piersiowej. Były one nie do wytrzymania. Złapałam się za koszulkę w miejscu gdzie odczuwałam największy ból.
-Jestem Jinchuurikim- powiedziałam z ledwością.
 Ból w klatce piersiowej nasilał się. Poczułam w ustach krew, po chwili zaczęłam się nią dławić. Pochyliłam się do przodu i zaczęłam wypluwać szkarłatną ciecz. W mojej głowie pojawiły się szepty, które z każdą chwilą narastały, w końcu przerodziły się krzyki. Jedno słowo cały czas się powtarzało, które miało ogromny wpływ na moją psychikę. „Zabij!”, „Zabij ich wszystkich!”.
-Nie! Przestań! – Krzyknęłam.
Wyplułam sporą ilość krwi. Itachi złapał mnie za ramiona i potrząsnął. Przez głosy w mojej głowie, nie wiedziałam co do mnie mówi. Nagle straciłam wszystkie siły. Skierowałam swój wzrok na niebo. Wyładowania atmosferyczne były niesamowite. Moje powieki poszerzyły się gwałtownie. Spojrzałam na ciemnowłosego.
-Uciekaj!- powiedziałam i wyplułam ponownie juchę.
-Zwariowałaś!? – powiedział.
Odepchnęłam go od siebie resztkami sił. Po sekundzie uderzył we mnie piorun. Krzyknęłam z bólu. Mimo że jestem użytkowniczką Raitonu, czułam niewyobrażalny ból. Wygięłam się w stronę nieba i zacisnęłam zęby. Upadłam na ziemie. Nie potrafiłam się ruszyć. Obok mnie pojawiła się Yuu. Pomimo że jest duchem, zachowywała się jak zwyczajna dziewczyna. Dnia kiedy umarła, została naznaczona pewną pieczęcią, która nie pozwala jej odejść. Dokładnie to ja ją zabiłam. Zostałam porwana w grę Orochimaru.
-Uciekajcie … On … nadchodzi… - wymamrotałam- Itachi, przepraszam.
Rozległ się śmiech wężowatego. Spojrzałam na niego i przygryzłam wargę. Ten cieszył się w najlepsze. Moje powieki stawały się coraz cięższe, aż w końcu się zamknęły.
***
Moim oczom ukazało się owalne, białe pomieszczenie. Cała ta biel raziła moje oczy. Przetarłam sobie twarz. Stąd ni zowąd,  wyczułam czyjąś obecność za moimi plecami. Wstałam z ziemi i stanęłam twarzą w twarz z osobnikiem. Moje oczy otwarły się szeroko. Wpatrywałam się w mężczyznę z niedowierzaniem. Te blond włosy, te niebieskie oczy, ten uśmiech. To było niemożliwe.
-Miniato-san!- krzyknęłam i rzuciłam się mu na szyję.
-Yo, Yukiś! – powiedział i uściskał mnie.
-Co ty tu robisz?!- zapytałam zdziwiona.
-Ja umieściłem w tobie Kirę. Moja postać, to moja chakra, którą użyłem żeby zapieczętować demona – wyjaśnił.
-Rozumiem. I tak się cieszę że cię widzę. – powiedziałam.
-Też się cieszę z tego powodu. Ale nie cieszę się, że się poddałaś.
-Orochimaru, nienawidzę go – przygryzłam wargę.
-Musisz coś zrozumieć- spojrzał na mnie poważnie- Sarutobi, bardzo cię kocha. Bolało fakt, że nikt w ciebie nie wierzył i nie chciał się z tobą  zaprzyjaźnić. Dlatego trafiłaś do jednej drużyny z Itachim. Trzeci wierzył, że staniecie się przyjaciółmi. Że pokaże ci inny świat. I tak się stało. Przez czas, nie wiedzieliście jak blisko jesteście. Zmieniłaś się. Od momentu przyłączenia się do ANBU, byłaś cały czas kierowana przez starszyznę. – powiedział i nagle zesmutniał.
-Nie to niemożliwe! Postępowałam według własnej woli! – krzyknęłam.
-Kontrolowali cię podświadomie. Myślałaś że postępujesz według własnej woli, lecz oni podejmowali za ciebie decyzję. Jedyne co zrobiłaś z własnej woli, to uczucie jakim darzysz Itachiego. Wiem o tym, dobrze.
-To niemożliwe! – krzyknęłam i złapałam się za głowę.
Poczułam na sobie gorąco, jakbym się paliła. Poczułam jak z mojego lewego oka coś spływa. Przetarłam dłonią pod okiem. Ono krwawiło, a część mojej skóry zaczęła się zmieniać w czerwoną. Patrzałam z ogromnym zdziwieniem na to co się ze mną dzieje.
-Wujku!- krzyknęłam.
-Musi się pośpieszyć – mruknął.
-Kto!
-Twój brat - stwierdził.
-Brat? To niemożliwe!- krzyknęłam.
Dopiero teraz do mnie dotarło że byłam oszukiwana przez tyle lat. Moje oczy zeszkliły się, a następnie po moich policzkach spłynęły słone łzy.
-Co się z nim stało?- zapytałam.
-Znikną zaraz po zapieczętowaniu w tobie Bijuu. Powiedział że chce się stać silniejszy. Dla ciebie, aby cię chronić.
-Ile miał lat?
-Dziewięć –rzekł.
-Muszę go odnaleźć.
-Nie musisz, sam cie znajdzie.
-To mam siedzieć teraz bezczynnie!? – poirytowałam się.
-Przyznaj, warto popełnić przestępstwo z lojalności i zdradzić swoją miłość? Bać się całe życie? Cierpieć wiecznie? Żyć oszukiwaną?! – jego ton głosu się zmienił.
-Masz rację, byłam ślepa. Jednak zmienię wszystko! Zobaczysz.
-Mam prośbę- uśmiechnął się – zajmiesz się moim synkiem Naruto?
-Oczywiście.
Nagle wyczułam niewiarygodną nienawiść. Pomieszczenie zmieniło się. Znajdowaliśmy się w lochach. Usłyszałam stąpanie i odwróciłam się w ich stronę. Stałam, oko w oko z demonem. Zmarszczyłam brwi.
-Szukałem cię – powiedział.
Demon wyglądał prawie jak człowiek, tylko miał ciemniejszą karnację, rogi i ogromne, czarne skrzydła. Na jego twarzy widniał perfidny uśmieszek.
-Dlaczego to zrobiłeś?! – krzyknęłam.
-Chciałaś go zabić. Cały czas myślałaś o zemście, teraz czas aby tego dokonać. Staniesz się maszyną do zabijania.
Spojrzałam na Miniato. Był spokojny i opanowany. Ja natomiast straciłam panowanie nad emocjami.
-Yuki, nie daj się mu prowokować – stwierdził.
Wzięłam głęboki oddech i stanęłam prosto. Oczyściłam swój umysł ze wszystkich niepotrzebnych myśli. Zrozumiałam co jest ważne.
-Boisz się. Wiem to.
-Owszem boję się, lecz jednak powiem ci coś co zrozumiałam. Odwaga to panowanie nad strachem, a nie brak strachu – powiedziałam spokojnie.
-Niemożliwe! Uso! – zezłościł się.
Zapadła chwila milczenia. Stałam pewna siebie i poważna. Wpatrywałam się w zdenerwowane oczy Shikiego. Czekałam co się dalej stanie. Byłam gotowa na jego atak jak i kolejne kpiny, czy śmiech.
~Itachi~
Nie wiedziałem czy ona umarła. Nie rozumiałem nic co sie teraz dzieje. Orochimaru stał z boku i przyglądał się z tym wrednym uśmieszkiem. Ona miała w sobie go cały ten czas, a ja nic nie zauważyłem. Spojrzałem na ducha Kunoichi. Po jej policzkach spłynęły łzy.
-Uciekaj stąd Itachi-kun! – krzyknęła.
Spojrzałem na Yuki, jej powieki otwarły się. Jednak nie miała tych swoich błękitnych tęczówek, jej oczy zmieniły się na czerwone. Wydała z siebie przerażający ryk. Straciła panowanie nad nim. Jej karnacja się zmieniła, włosy wydłużyły się. Następnie jej sylwetka się zmieniła. Wyrosły jej ciemno czerwone rogi i czarne skrzydła. To już nie była ona. Bijuu przejął jej ciało. Jeśli przegra walcząc w swoim umyśle, stracę ją. A przecież nie zdążyłem jej powiedzieć, że zależy mi na niej.
-O, jak dobrze być znowu w świecie żywych – wypowiedział demon, który przejął ciało ciemnowłosej.
-Itachi uciekaj on cie zabije!- krzyknęła szarooka.
-Bez Yuki nie odejdę!- krzyknąłem.
Nagle demon wbił w ciało dziewczyny swoją prawą dłoń. Nie mogłem uwierzyć że Surebu czuje ból. Wypluła ogromną ilość krwi. Bijuu wyciągnął swoją dłoń i ruszył w stronę Orochimaru. Zaczął z nim walczyć. Ich szybkość była niesamowita. Oczywiście wiedziałem, że wężowaty był szybki, ale teraz nawet nie widziałem jego ruchów. Orochimaru został odepchnięty na dosyć sporą odległość. Moje spojrzenie spotkało się ze spojrzeniem demona. Sam nie wiem czy go nienawidzę, czy coś się zmieniło z moim uczuciem względem Yuki. Nim się spostrzegłem, Kira wykonał kilka pieczęci. Oberwałem z dosyć silnego Jutsu Suitonu. Złamałem kilka drzew i walnąłem z hukiem o jedno z większych. Upadłem na ziemie i wyplułem stróżkę krwi. Przetarłem wierzchem dłoni usta, po czym podniosłem swój wzrok na zbliżającego się demona. Nagły gwizd sprawił, że Kira odwrócił się do plecami, w ten sposób ukazał mi swoje skrzydła w pełnej okazałości. Podniosłem się z ziemi. Kątem oka dostrzegłem jasno niebieskiego węża. Nie wyglądał jak ten od Orochimaru. Jednak zwierze szybko uciekło. Podeszłem bliżej polany na której stał demon i jakiś mężczyzna w płaszczu. Dziwiło mnie, że w ogóle nie zwracali na mnie uwagę. Nagle mężczyzna ściągnął swój płaszcz i stanął gotowy do walki. Wyglądał trochę jak męska wersja Yuki. Taki sam odcień włosów i oczu, nawet podobne rysy twarzy. Mężczyzna był bardzo umięśniony i poważny. Ni stąd, ni zowąd z przeciwnej strony polany wyskoczyła fioletowłosa Kunoichi. Była nią Natsu, członkini Akatsuki. Nie sądziłem, że wplącze się w wir walki między demonem a nieznajomym, ale kobiety są nieprzewidywalne.
-Gdzie jest Yuki! – krzyknęła.
-Nic nie wiem, o żadnej dziewczynie o tym imieniu – wzruszył ramionami Kira.
-To nie prawda. Natsu ten demon to Yuki – stwierdziłem wychodząc z cienia.
-Itachi, o czym ty mówisz? To nie możliwe! – zdziwiła się.
-Yuki jest . Teraz straciła kontrolę  - dopowiedziałem.
-Dobra, dobra. Skłamałem. Jestem Bijuu. Pasuje? – stwierdził.
-Co musimy zrobić, aby powróciła do swojej postaci? – zapytała mnie.
-Nie wiem, ale …
Nie było dane mi dokończyć. Demon użył Jutsu Raitonu i rozdzielił nas. Wiem tylko, że ktoś uratował Kunoichi Suny przed groźnym uderzeniem. Wycofałem się na odpowiedni odcinek i spojrzałem na ziemię. Zaczęła obumierać, pewnie przez energię Bijuu. Nie zauważyłem nawet, kiedy pojawił się za mną Kira. Jego ataki były niezwykle szybkie, jednak mnie udawało się przed nimi  jak i samemu wyprowadzać ciosy. Kolejny raz dostrzegłem niebieskiego węża. Uciekł gdzieś w zarośla, a po chwili wyłonił się dużo większy.  Pochłonął on mojego przeciwnika i spojrzał na mnie. Wyraźnie czułem, że nie chciał zrobić mi krzywdy. Zza zwierzęci wyłonił się ciemnowłosy mężczyzna. Był smutny i przybity.
-Kim jesteś? – zapytałem.
-Hiroshi Ishi – powiedział luźno.
-Ishi? Czekaj ty chyba nie – przerwałem.
-Tak jestem starszym bratem Yuki. I tylko ja mogę ją uratować.
-Dlaczego tylko ty? – zdziwiłem się.
-Znam pieczęć jaką jest wieziony demon i wiem jak jej pomóc w opanowani jego mocy. Trenowałem przez prawie siedemnaście lat, abym zdołał jej pomóc – powiedział.

Zdziwiło mnie jego wypowiedzenie. Widać było po nim, że był starszy od niej i naprawdę byli podobni. Wziąłem się w garść, żeby coś powiedzieć, ale w momencie jak tylko otwarłem usta wąż wybuchnął i splamił mnie swoją krwią. Stwierdziłem, że nie mamy wystarczająco czasu na poduchy i musiałam jak najszybciej znaleźć Natsu i tego mężczyznę, który zniknął mi z oczu.    

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy