piątek, 1 marca 2013

Unowned Demon Rozdział 8 "Duch"

Stałem na przeciwko obkolczykowanego a do tego rudowłosego mężczyzny. Każdy sobie zdaję już sprawę z faktu, iż to nikt inny jak nasz "kochany" lider Akatsuki. Sprawdzał raport z ostatniej misji, którą wykonałem po raz pierwszy z Orochimaru. Oczy Paina niczego nie wyrażały, tak jakby tkliła się w nich obojętność. Wpatrywałem się w niego, w milczeniu. Doskonale sobie zdawałem sprawę, że nie powinienem zaczynać rozmowy. Skierowałem wzrok w przeciwną stronę. Nagle drzwi do pomieszczenia otwarły się z impetem. Do pomieszczenia wparował lalkarz i wężowaty. Lekko podskoczyłem, kiedy drzwi do pomieszczenia otworzyły się nagle, uderzyły w ścianę, przez co odpadło trochę tynku.
-Yuki zniknęła! Nikt jej nie widział od przedwczorajszego ranka!- powiedział czerwonowłosy.
Wzdrygnąłem się.
-To nie dobrze. Jest członkinią organizacji, powinna była coś powiedzieć. – powiedział ciemnowłosy.
-Natsu nic nie wie? –zapytał się rudzielec.
-Nic.
-Itachi. – skierował swój wzrok na mnie – Znasz ją doskonale. Wiesz gdzie może być? – zapytał.
-Mam pewne sugestie. – odpowiedziałem.
-Weźcie ze sobą Deidare i Natsu, i ruszajcie.
-Dobrze.- Odpowiedziałem.
Już po chwili znajdowałem się na korytarzu kierując się do wyjścia. Było tylko jedno miejsce gdzie mogła się podziewać ciemnowłosa. Nie czekałem na resztę tylko zacząłem przemierzać las w kierunku Konohy. Kilka kilometrów za przełączą, w dosyć gęstym lesie znajdowało się coś, co ciemnowłosa starała się ukryć. Jest już z pewnością na miejscu i tylko czeka na rozwój wydarzeń. Przebrnąłem już przez spory odcinek lasu. Otoczenie zdawało się być jednakowe. Ciągle rozprzestrzeniała się ta sama fauna i flora, jakby ktoś stworzył tutaj pieprzony labirynt w którym błądzisz w kółko. Zatrzymałem się na moment, żeby dokładnie przypomnieć sobie gdzie znajduje się owe miejsce. Zbliżało się południe. Na horyzoncie było widać ciemne chmury, pomimo tak pięknie błękitnego nieba. Wiązało się to z faktem, że za jakiś czas rozpęta się burza, a szare chmury odbiorą światu radosny wygląd. Zbliżała się burza tak jak tamtego dnia. Dnia, którego Yuki zabiła swoją najlepszą przyjaciółkę. Spojrzałem przed siebie i ruszyłem. Spieszyłem się. W normalnym tempie droga do tego miejsca zajmuje prawie dwa dni, jednak jeśli zwiększy się szybkość, kilka godzin.
Przerażające dźwięki eksplozji i łamanych drzew, dotarły do mojej głowy. Dobiegały z miejsca, do którego obecnie się kierowałem. Szczerzę sądzę że, nikt nie powinien dotrzeć tam przede mną. Wyruszyłem z kryjówki jako pierwszy, zostawiając resztę za sobą daleko. Chyba że, ktoś przewidział rozwój tego wypadku. Orochimaru – to jedyna osoba, której zależało na dziewczynie w tej organizacji. Przyśpieszyłem tempa. Odgłosy stawały się coraz głośniejsze. Sytuację utrudniała panująca burza. Zatrzymałem się na jednym z niewielu ocalałych drzew. Z tego miejsca miałem doskonały podgląd sytuacji. Tak jak się spodziewałem, Orochimaru dotarł na miejsce przede mną. Błękitnooka nienawidziła wężowatego już od ładnych kilku lat. Sam też nie odczuwałem do niego sympatii. Znam Yuki dokładnie od incydentu z byłym uczniem Trzeciego Hokage, wiedziałem doskonale o jej snach pokazujących przeszłość. Źle odbija się jej to na zdrowiu. Wężowaty świetnie się bawił, denerwując dziewczynę. Ona była zbyt rozkojarzona żeby zrozumieć że, walka do niczego nie doprowadzi. Znalazłem się między nimi, zatrzymując ataki obu stron. Oboje odskoczyli i rozluźnili się.
-Yuki – zacząłem- ruszasz ze mną do lidera w tej chwili.- powiedziałem głosem nie tolerującym sprzeciwu.
-Nie mogę, sam wiesz dlaczego. – odpowiedział spoglądając w stronę nagrobka, który znajdował się pod większą skałą.
-Jednak musisz się ze mną udać.- powtórzyłem.
-Nie, przekaż liderowi że wrócę za kilka godzin.- powiedziała.
Rozległ się śmiech wężowatego. Oboje zwróciliśmy na niego uwagę. Zauważyłem że Yuki nie potrafi już wytrzymać z tym osobnikiem.
-Taki wielki Uchiha, a pozwala żeby jakaś dziewczynka mu pyskowała. – powiedział wężowaty.
-Orochimaru, zamknij się- powiedziałem spokojnie.
-Dlaczego, panie Uchiha? – roześmiał się jeszcze bardziej.
Ciemnowłosa ponownie dobyła katany. Zacisnęła ręce na fioletowej rękojeści katany i postawiła stopę w kierunku przeciwnika.  Złapałem ją za rękę i pokręciłem przecząco głową. Zamknąłem oczy i zacząłem się zastanawiać.
-Czyżbyś zapomniał o Yuu?- szepnęła.
Otwarłem gwałtownie oczy i spojrzałem w jej oczy. Tępawo wpatrywała się w nagrobek.
-Nie…- zacząłem jednak nie było dane mi dokończyć.
-Chodzi wam o tą zwykłą niewolnicę?! Klan Surebu nie powinien w ogóle powstać! – rozległ się głos wężowatego.
-Zamknij się! – wycedziła Yuki przez zaciśnięte zęby.
Ciemnowłosa ominęła mnie, z niezwykłą szybkością i ruszyła w stronę mężczyzny. Kiedy Yuki jest spokojna jest niepokonana, ale jeśli jest zdenerwowana traci kontrolę nad sobą. Jej osobowość podczas walki jest trochę dziwna. Jakby ograniczała się. Spojrzałem w jej oczy, aktywowała Kekkei Genkai. Migało w nich coś jeszcze mroczniejszego. Zatrzymała katanę przy szyi Orochimaru. Zapadła cisza. Przestrzeń między mężczyzną a ostrzem dzieliły minimetry. Czy to możliwe aby Yuki się zawahała? Przyjrzałem się bliżej. Dostrzegłem że dłonie dziewczyny zaczęły drżeć. Poczułem na swoich plecach czyjeś spojrzenie. Odwróciłem się lekko. Przez moment nie potrafiłem wydusić z siebie ani jednego słowa. To co zobaczyłem wprawiło mnie w zakłopotanie. Przy nagrobku należącym do Yuu, mojej i Ishi przyjaciółki, siedziała właśnie ona. Teraz wiem dlaczego nie posunęła się dalej. Po prostu ją wyczuła.
-Zemsta?- rozległ się cichy głos blondynki.
Ciemnowłosa prychnęła.
-Akatsuki?- zapytała ponownie.
-Wybacz, ale nie potrafiłem jej powstrzymać.- powiedziałem i spuściłem głowę.
-Yuki jest uparta i nie przewidywalna. Więc rozumiem. – na twarzy ducha zmarłej Kunoichi sprzed dwóch lat, pojawił się uśmiech. – Rozumiem nawet że dołączyliście do tej organizacji.
-Sumimasen, Yuu. Nie potrafię tego kontrolować. – powiedziała błękitnooka.
Fioletowa rękojeść katany upadła na ziemie, a następnie ostrze. Yuki złapała się za głowę i upadła na kolana. Podbiegłem do niej i potrząsnąłem ją.  
-Tobie mogłam powiedzieć.- mruknęła.
-O czym?! – krzyknąłem do niej.

Jej usta wypowiedziały dosyć trudne słowa. Odbiły się echem w mojej głowie. Moje powieki otwarły się gwałtownie. Ciemnowłosa posmutniała i spuściła głowę. W tym czasie blondynka podeszła do nas i kucnęła obok. Ona również była smutna. Przygryzłem z nerwów wargę. Pierwszy raz pokazałem że się denerwuję.   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy