piątek, 1 marca 2013

Unowned Demon Rozdział 7 "Deidara Artysta-Terrorysta!"

Włosy blondyna powiewały lekko na wietrze,  odsłaniając część jego twarzy, która była zakryta przez dosyć długą grzywkę. Rozejrzał się dookoła. Został otoczony przez ludzi w czarnych płaszczach z czerwonymi chmurami. Wiedział, kim są ci osobnicy. Akatsuki. Jego wzrok zatrzymał się na ciemnowłosej dziewczynie. Jej czarne jak noc włosy powiewały bezwładnie na wietrze. Odgarnęła ciemne kosmyki z twarzy. Otworzyła oczy, prezentując swoje błękitne tęczówki. Blondyn wpatrywał się w nie dłuższą chwilę, gdy obudził go ciemnowłosy chłopak, zmieniający swoją pozycję. Deidara zmarszczył brwi  i ustawił się w pozycji do ataku.
- Kim jesteście?! – krzyknął.
- Akatsuki. Udasz się z nami. – powiedział czerwonowłosy.
- Jestem artystą! Nie terrorystą – zirytował się blondyn.
- Artystą? A nie artystką? – powiedział dobitnie srebrnowłosy.
- Czy ja ci wyglądam na dziewczynę! – krzyknął.
- Artysta–terrorysta! Rymuję się nawet – zaśmiała się Natsu.
-Trochę – mruknęła ciemnowłosa.
Blondyn ponownie zatrzymał swój wzrok na dziewczynie. W jej oczach nie było żadnych uczuć. Stał przez chwilę osłupiały. Nie wiedział jak trudna będzie walka z „Brzaskiem”, ale coś czuł że nie potrwa to długo. Otrząsnął się ponownie i ustawił się w pozycji do ataku.
- Nazywam się Deidara! Jestem Artystą, a nie terrorystą! – krzyknął.
- To co robisz nie jest sztuką. Sztuka to wieczne piękno – powiedział Sasori.
- Chyba sobie kpisz! Sztuka to eksplozja! – krzyknął ponownie Deidara.
- Sasori-sama – powiedziała Yuki i wszyscy zwrócili na nią uwagę. – Mamy go przyprowadzić siłą jeśli nie pójdzie po dobroci. To nie czas na przekomarzanie.
-Masz rację – powiedział ciemnowłosy.
Deidara spojrzał na mówcę i zmarszczył brwi. Itachi zamknął oczy i otworzył je po chwili. Jego tęczówki zmieniły kolor na czerwony z ciemnymi znakami. Sharingan. Kekkei Genkai klanu Uchiha. Deidara został złapany w genjutsu. W dodatku najsilniejsze jakie istnieje. Widział, że został złapany przez swoją własną „sztukę”,  jednak w rzeczywistości omdlał. Niebieskowłosy związał go i wziął go na plecy. Wszyscy  ruszyli za nim w milczeniu.
- Kiedy on się obudzi? – zapytał lalkarz.
- Szesnaście godzin – powiedział.
- Nie zatrzymujemy się Hidan – burknął lalkarz w stronę Jashinisty.
- Czemu to mówisz to mnie? – zirytował się  i wskazał palcem na dziewczyny – Prędzej one będą narzekać.
Natsu podeszła do Hidan i uderzyła do z pięści w brzuch. Ten przeleciał dosyć długi dystans i uderzył w jakąś większą skałę. Srebrnowłosy pozbierał się z ziemi i wypluł strużkę krwi. Wymamrotał pod nosem sporą ilość przekleństw w stronę Kunoichi.
- To właśnie Sunaarashi! Nie wiadomo kiedy uderzy! – zaśmiała się Yuki, a wraz z nią reszta.
Na twarzy Itachiego wymalował się uśmiech. Czarnowłosa zauważyła to i przestała. Ruszyła przodem, nie oglądając się za siebie. Fioletowooka ruszyła zaraz za nią. Spojrzała na Uchihę, który nagle posmutniał.
- Poczekajcie trochę! – krzyknął Hidan.
***
Świtało. Yuki leżała na łóżku w swoim pokoju. Miała na sobie bieliznę i koszulkę na ramiączkach. Starała się zasnąć, chociaż po tym, co powiedział jej Orochimaru dwa dni temu,  było to prawie niemożliwe. Podniosła się i usiadła. Spojrzała w kierunku drzwi, przeczuwając, że ktoś zaraz przez nie wejdzie. Czuła również, że ta osoba ma coś ważnego do przekazania. Rozległo się pukanie. Wzdrygnęła się. Wstała z łożka i zrobiła dwa kroki. Zaczęła odczuwać zawroty głowy i mdłości. Upadła na ziemię. Drzwi do pokoju otworzyły się. Błękitnooka zaczęła mieć problemy ze wzrokiem. Wszystko co widziała było zamazane. Potrafiła dostrzec jedynie czarny płaszcz Akatsuki i ciemne włosy. Zaczęła kaszleć. W progu stanęła kolejna postać. Do uszów dziewczyny dostał się charakterystyczny śmiech. Jej oczy się zamknęły i straciła przytomność.
       Ciało dziewczyny zadrżało. Z jej ust wydobyła się para. Otworzyła oczy i dostrzegła, że znalazła się w kryjówce Orochimaru. Rozejrzała się z przerażeniem. Nagle rozległ się donośny śmiech. Stała twarzą w twarz z wężowatym.  Cofnęła się o krok. Potknęła się o coś i przewróciła. Spojrzała na to, przez co, a raczej przez kogo upadła. Na ziemi leżał nieprzytomny blondyn. Próbowała go obudzić, jednak jej krzyki i wrzaski nie dawały rezultatów. Nagle została sparaliżowana ze strachu. Coś ocierało się o jej stopę i wydawało charakterystyczny dźwięk - syczenie węża. Zaczęła się trząść. Odwracała się powoli w stronę stworzenia. Gdy tylko spojrzała w oczy fioletowego węża, ten rzucił się na nią.
Yuki podniosła się gwałtownie, oddychając ciężko. Dopiero po kilku minutach zorientowała się, że nie znajduje się w swoim pokoju. Ustabilizowała oddech i spojrzała na sylwetkę stojącą przy drzwiach. Znajdowała się w pokoju Uchihy. Na twarzy mężczyzny widniał lekki uśmiech. Wyłonił się z ciemności, podchodząc do łóżka. Tak jak myślała, znajdowała się w pokoju mordercy.
- Sumina…
- Wytłumacz się – przerwał jej.
- Z czego?!- zdziwiła się.
- Po pierwsze: dlaczego tu jesteś? Po drugie: Co się przed chwilą stało?! – podniósł głos.
- Nie powinno cię to w ogóle obchodzić! – krzyknęła.
- Mów!
- Nienawidzę tej zakichanej wioski! A ty nie mieszaj się w moje sprawy! Zabiłeś osoby, które kochałeś. Może mnie też zabijesz, bo ci zawadzam?! – krzyczała Yuki.
Dziewczyna powędrowała do drzwi i położyła dłoń na klamce. Nie pociągnęła za nią. Była pewna, że za drzwiami stoi Orochimaru. Słyszała syczenie jego węża. Przełknęła ślinę i pociągnęła za klamkę. Mężczyzny już nie było.
Zawahała się przez chwilę. Czuła, że to co powiedziała zraniło ciemnowłosego. Po chwili ruszyła w kierunku swojego pokoju. Itachi  długo wpatrywał się miejsce, gdzie stała dziewczyna. Zamknął na chwile oczy i podszedł zamknąć  drzwi. Usiadł na łóżku i spuścił głowę.
- Nie miałem wyboru… Przepraszam cię, Yuki – powiedział do siebie.
Do pokoju Itachiego wszedł wężowaty i zaśmiał się.
- Wyglądasz na przybitego Itachi-kun. Wyruszamy na misję. Teraz - powiedział i wyszedł.
Ciemnowłosy pozbierał się i ruszył w kierunku, w którym udał się były uczeń Trzeciego Hokage. Nie wiedział co to ma być za misja. Jednak musiała zostać wykonana.
***
Blondyn otworzył oczy. Siedział zawiązany na ziemi. Rozejrzał się po pomieszczeniu. Ciemnobrązowe ściany, meble i jedna świeca na stoli przy drzwiach. Z innej strony pomieszczenia, drzwi otwarły się. Zza nich wyglądała ciemnowłosa. Odetchnęła z ulgą i weszła do środka. Usiadła przed blondynem. Miała na sobie płaszcz Akatsuki, pod nim czarną bluzę i krótkie spodenki. Na pasku miała zapiętą katanę.
- Czego chcesz? – burknął.
- Lider chce widzieć naszego „artystę” – powiedziała.
- Myślisz że z tobą pójdę? – zakpił z niej.
- Tak. Pójdziesz, albo odetnę ci rękę. Pasuje? – powiedziała i uśmiechnęła się miło.
- Jesteś przerażająca. – powiedział i zaśmiał się głupio.
- Wiem. A teraz idziemy. – powiedziała i wstała.
Zaraz po niej wstał Deidara i ruszył za nią. Miał związane ręce, nawet nie posiadał przy sobie gliny do tworzenia swojej „sztuki”. Nie miał jakichkolwiek szans na ucieczkę. Dziewczyna powinna była trzymać za linę i ciągnąć go. Jednak tego dnie robiła. Zatrzymała się przed jednymi z drzwi i zapukała. Usłyszeli dosyć głośne „Wejść!”. Weszli do środka. Dziewczyna zamknęła drzwi za blondynem i usiadła na kanapie, która znajdowała się obok biurka lidera.
- Yuki, rozwiąż go – powiedział rudzielec.
W jednej sekundzie lina, zawiązana na nadgarstkach, pękła. Niebieskooki rozluźnił ręce i spojrzał poważnie na lidera.
- Tu znajduje się twoja glina. Od teraz jesteś jednym z nas – powiedział.
- Chyba sobie żartujecie – prychnął.
- Lepiej nie myśl - odezwała się dziewczyna, bawiąc się włosami.
- Dlaczego?
- Pein-sama czyta w myślach.
Nie sądzę aby jakikolwiek człowiek to potrafił - pomyślał i spojrzał na rudzielca. Widząc Rinnegana w jego oczach zamilkł.
- Potrafię – odpowiedział rudowłosy.
- Nie mam wyboru. Racja? – westchnął zrezygnowany.
- Inaczej Yuki cie zabiję. Teraz to ona pokaże ci pokój. – powiedział i machnął ręką, wskazując wyjście. Deidara zabrał swoją glinę i kiwnął na znak dziewczynie, że mogą iść. Ciemnowłosa wraz z blondynem wyszli z pomieszczenia. Na zewnątrz stała zdziwiona Natsu.
- Nasza terrorystka! – powiedziała śmiejąc się.
- Nie jestem  dziewczyną! Ale teraz już terrorystą – wycedził słowa, ale z czasem osłabił ich siłę.

- Dwa pojęcia sztuki. Ty i Sasori-sama, posiadacie inne. Oby to nie było źródłem kłopotów – powiedziała Yuki oddalając się powoli. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy