Włosy blondyna
powiewały lekko na wietrze, odsłaniając
część jego twarzy, która była zakryta przez dosyć długą grzywkę. Rozejrzał się
dookoła. Został otoczony przez ludzi w czarnych płaszczach z czerwonymi
chmurami. Wiedział, kim są ci osobnicy. Akatsuki. Jego wzrok zatrzymał się na
ciemnowłosej dziewczynie. Jej czarne jak noc włosy powiewały bezwładnie na
wietrze. Odgarnęła ciemne kosmyki z twarzy. Otworzyła oczy, prezentując swoje
błękitne tęczówki. Blondyn wpatrywał się w nie dłuższą chwilę, gdy obudził go
ciemnowłosy chłopak, zmieniający swoją pozycję. Deidara zmarszczył brwi i ustawił się w pozycji do ataku.
- Kim
jesteście?! – krzyknął.
- Akatsuki.
Udasz się z nami. – powiedział czerwonowłosy.
- Jestem
artystą! Nie terrorystą – zirytował się blondyn.
- Artystą? A nie
artystką? – powiedział dobitnie srebrnowłosy.
- Czy ja ci
wyglądam na dziewczynę! – krzyknął.
-
Artysta–terrorysta! Rymuję się nawet – zaśmiała się Natsu.
-Trochę –
mruknęła ciemnowłosa.
Blondyn ponownie
zatrzymał swój wzrok na dziewczynie. W jej oczach nie było żadnych uczuć. Stał
przez chwilę osłupiały. Nie wiedział jak trudna będzie walka z „Brzaskiem”, ale
coś czuł że nie potrwa to długo. Otrząsnął się ponownie i ustawił się w pozycji
do ataku.
- Nazywam się
Deidara! Jestem Artystą, a nie terrorystą! – krzyknął.
- To co robisz
nie jest sztuką. Sztuka to wieczne piękno – powiedział Sasori.
- Chyba sobie
kpisz! Sztuka to eksplozja! – krzyknął ponownie Deidara.
- Sasori-sama –
powiedziała Yuki i wszyscy zwrócili na nią uwagę. – Mamy go przyprowadzić siłą
jeśli nie pójdzie po dobroci. To nie czas na przekomarzanie.
-Masz rację –
powiedział ciemnowłosy.
Deidara spojrzał
na mówcę i zmarszczył brwi. Itachi zamknął oczy i otworzył je po chwili. Jego
tęczówki zmieniły kolor na czerwony z ciemnymi znakami. Sharingan. Kekkei
Genkai klanu Uchiha. Deidara został złapany w genjutsu. W dodatku najsilniejsze
jakie istnieje. Widział, że został złapany przez swoją własną „sztukę”, jednak w rzeczywistości omdlał.
Niebieskowłosy związał go i wziął go na plecy. Wszyscy ruszyli za nim w milczeniu.
- Kiedy on się
obudzi? – zapytał lalkarz.
- Szesnaście godzin
– powiedział.
- Nie
zatrzymujemy się Hidan – burknął lalkarz w stronę Jashinisty.
- Czemu to
mówisz to mnie? – zirytował się i
wskazał palcem na dziewczyny – Prędzej one będą narzekać.
Natsu podeszła
do Hidan i uderzyła do z pięści w brzuch. Ten przeleciał dosyć długi dystans i
uderzył w jakąś większą skałę. Srebrnowłosy pozbierał się z ziemi i wypluł
strużkę krwi. Wymamrotał pod nosem sporą ilość przekleństw w stronę Kunoichi.
- To właśnie
Sunaarashi! Nie wiadomo kiedy uderzy! – zaśmiała się Yuki, a wraz z nią reszta.
Na twarzy
Itachiego wymalował się uśmiech. Czarnowłosa zauważyła to i przestała. Ruszyła
przodem, nie oglądając się za siebie. Fioletowooka ruszyła zaraz za nią.
Spojrzała na Uchihę, który nagle posmutniał.
- Poczekajcie
trochę! – krzyknął Hidan.
***
Świtało. Yuki
leżała na łóżku w swoim pokoju. Miała na sobie bieliznę i koszulkę na
ramiączkach. Starała się zasnąć, chociaż po tym, co powiedział jej Orochimaru
dwa dni temu, było to prawie niemożliwe.
Podniosła się i usiadła. Spojrzała w kierunku drzwi, przeczuwając, że ktoś
zaraz przez nie wejdzie. Czuła również, że ta osoba ma coś ważnego do
przekazania. Rozległo się pukanie. Wzdrygnęła się. Wstała z łożka i zrobiła dwa
kroki. Zaczęła odczuwać zawroty głowy i mdłości. Upadła na ziemię. Drzwi do
pokoju otworzyły się. Błękitnooka zaczęła mieć problemy ze wzrokiem. Wszystko
co widziała było zamazane. Potrafiła dostrzec jedynie czarny płaszcz Akatsuki i
ciemne włosy. Zaczęła kaszleć. W progu stanęła kolejna postać. Do uszów
dziewczyny dostał się charakterystyczny śmiech. Jej oczy się zamknęły i
straciła przytomność.
Ciało dziewczyny zadrżało. Z jej ust
wydobyła się para. Otworzyła oczy i dostrzegła, że znalazła się w kryjówce
Orochimaru. Rozejrzała się z przerażeniem. Nagle rozległ się donośny śmiech.
Stała twarzą w twarz z wężowatym.
Cofnęła się o krok. Potknęła się o coś i przewróciła. Spojrzała na to,
przez co, a raczej przez kogo upadła. Na ziemi leżał nieprzytomny blondyn.
Próbowała go obudzić, jednak jej krzyki i wrzaski nie dawały rezultatów. Nagle
została sparaliżowana ze strachu. Coś ocierało się o jej stopę i wydawało
charakterystyczny dźwięk - syczenie węża. Zaczęła się trząść. Odwracała się
powoli w stronę stworzenia. Gdy tylko spojrzała w oczy fioletowego węża, ten rzucił
się na nią.
Yuki podniosła
się gwałtownie, oddychając ciężko. Dopiero po kilku minutach zorientowała się,
że nie znajduje się w swoim pokoju. Ustabilizowała oddech i spojrzała na
sylwetkę stojącą przy drzwiach. Znajdowała się w pokoju Uchihy. Na twarzy
mężczyzny widniał lekki uśmiech. Wyłonił się z ciemności, podchodząc do łóżka.
Tak jak myślała, znajdowała się w pokoju mordercy.
- Sumina…
- Wytłumacz się
– przerwał jej.
- Z czego?!-
zdziwiła się.
- Po pierwsze:
dlaczego tu jesteś? Po drugie: Co się przed chwilą stało?! – podniósł głos.
- Nie powinno
cię to w ogóle obchodzić! – krzyknęła.
- Mów!
- Nienawidzę tej
zakichanej wioski! A ty nie mieszaj się w moje sprawy! Zabiłeś osoby, które
kochałeś. Może mnie też zabijesz, bo ci zawadzam?! – krzyczała Yuki.
Dziewczyna
powędrowała do drzwi i położyła dłoń na klamce. Nie pociągnęła za nią. Była
pewna, że za drzwiami stoi Orochimaru. Słyszała syczenie jego węża. Przełknęła
ślinę i pociągnęła za klamkę. Mężczyzny już nie było.
Zawahała się
przez chwilę. Czuła, że to co powiedziała zraniło ciemnowłosego. Po chwili
ruszyła w kierunku swojego pokoju. Itachi
długo wpatrywał się miejsce, gdzie stała dziewczyna. Zamknął na chwile
oczy i podszedł zamknąć drzwi. Usiadł na
łóżku i spuścił głowę.
- Nie miałem
wyboru… Przepraszam cię, Yuki – powiedział do siebie.
Do pokoju
Itachiego wszedł wężowaty i zaśmiał się.
- Wyglądasz na
przybitego Itachi-kun. Wyruszamy na misję. Teraz - powiedział i wyszedł.
Ciemnowłosy
pozbierał się i ruszył w kierunku, w którym udał się były uczeń Trzeciego
Hokage. Nie wiedział co to ma być za misja. Jednak musiała zostać wykonana.
***
Blondyn otworzył
oczy. Siedział zawiązany na ziemi. Rozejrzał się po pomieszczeniu.
Ciemnobrązowe ściany, meble i jedna świeca na stoli przy drzwiach. Z innej
strony pomieszczenia, drzwi otwarły się. Zza nich wyglądała ciemnowłosa.
Odetchnęła z ulgą i weszła do środka. Usiadła przed blondynem. Miała na sobie
płaszcz Akatsuki, pod nim czarną bluzę i krótkie spodenki. Na pasku miała zapiętą
katanę.
- Czego chcesz?
– burknął.
- Lider chce
widzieć naszego „artystę” – powiedziała.
- Myślisz że z
tobą pójdę? – zakpił z niej.
- Tak.
Pójdziesz, albo odetnę ci rękę. Pasuje? – powiedziała i uśmiechnęła się miło.
- Jesteś
przerażająca. – powiedział i zaśmiał się głupio.
- Wiem. A teraz
idziemy. – powiedziała i wstała.
Zaraz po niej
wstał Deidara i ruszył za nią. Miał związane ręce, nawet nie posiadał przy
sobie gliny do tworzenia swojej „sztuki”. Nie miał jakichkolwiek szans na
ucieczkę. Dziewczyna powinna była trzymać za linę i ciągnąć go. Jednak tego
dnie robiła. Zatrzymała się przed jednymi z drzwi i zapukała. Usłyszeli dosyć
głośne „Wejść!”. Weszli do środka. Dziewczyna zamknęła drzwi za blondynem i
usiadła na kanapie, która znajdowała się obok biurka lidera.
- Yuki, rozwiąż
go – powiedział rudzielec.
W jednej
sekundzie lina, zawiązana na nadgarstkach, pękła. Niebieskooki rozluźnił ręce i
spojrzał poważnie na lidera.
- Tu znajduje
się twoja glina. Od teraz jesteś jednym z nas – powiedział.
- Chyba sobie
żartujecie – prychnął.
- Lepiej nie
myśl - odezwała się dziewczyna, bawiąc się włosami.
- Dlaczego?
- Pein-sama
czyta w myślach.
Nie sądzę aby
jakikolwiek człowiek to potrafił - pomyślał i spojrzał na rudzielca.
Widząc Rinnegana w jego oczach zamilkł.
- Potrafię –
odpowiedział rudowłosy.
- Nie mam
wyboru. Racja? – westchnął zrezygnowany.
- Inaczej Yuki
cie zabiję. Teraz to ona pokaże ci pokój. – powiedział i machnął ręką, wskazując
wyjście. Deidara zabrał swoją glinę i kiwnął na znak dziewczynie, że mogą iść.
Ciemnowłosa wraz z blondynem wyszli z pomieszczenia. Na zewnątrz stała
zdziwiona Natsu.
- Nasza
terrorystka! – powiedziała śmiejąc się.
- Nie
jestem dziewczyną! Ale teraz już
terrorystą – wycedził słowa, ale z czasem osłabił ich siłę.
- Dwa pojęcia
sztuki. Ty i Sasori-sama, posiadacie inne. Oby to nie było źródłem kłopotów –
powiedziała Yuki oddalając się powoli.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz