piątek, 1 marca 2013

Unowned Demon Rozdział 6 "Nie chce nawet na niego patrzeć"

Do głównego pomieszczenia świątyni wszedł Itachi. Jego wzrok był pusty, a każdy znajdujący się tam człowiek obejrzał się w jego stronę. Ten podszedł do lidera i kiwnął głową. Ciemnowłosa zaciskała pięści. Była wściekła. Nie dowierzała w to co się dzieje. Prychnęła, co sprawiło że Uchiha ją zauważył. Itachi zamarł ze zdziwienia. Stał i przyglądał się jej. Nie rozumiał dlaczego ona ma na sobie płaszcz Akatsuki. Nie był on zapięty przez co zwrócił uwagę na jej czarne ubranie. Tak ciemne jak jej serce. Yuki prychnęła ponownie, wsunęła ręce do kieszeni spodenek i ulotniła się. W przeciwnej stronie pomieszczenia stała Natsu. Zmartwiła się momentalnie tym, że Yuki zrobi coś głupiego i ruszyła za dziewczyną. Szła za nią dosyć długo. W chwili jednak błękitnooka zatrzymała się  i uderzyła pięścią o ścianę. Ta rozwaliła się z łatwością z jaką dziecko mogłoby zepsuć zamek z piasku. Yuki przepełniała niewiarygodna wściekłość. Widziała ,że jak najszybciej musi się uspokoić. Z całej ściany została kupa gruzu, więc ciemnowłosa nie miała na czym wyładować gniewu. Dziewczyna opuściła rękę i zacisnęła ją w pięść. Zaczęła się trząść. Fioletowłosa podeszła do niej powoli i położyła swoją dłoń na jej pięści. Błękitnooka wzdrygnęła się. 
-Natsu? – mruknęła.
Yuki zrozumiała o co jej chodzi. Rozluźniła dłoń. Na jej twarzy namalował się miły uśmiech.
-Arigato Natsu-san. – powiedziała.
-Zastanów się. To dowodzi na to że coś do niego czujesz!- powiedziała głośno.
Patrzały sobie dłuższą chwile w oczy. Błękitnooka była zdziwiona jej reakcją.Westchnęła lekko i uśmiechnęła się ponownie.
-Może masz racje. –powiedziała.
Arashi uśmiechnęła się wesoło, jak to miała w sowim zwyczaju.
-Wybacz mi. Muszę się spotkać z Konan i Painem.  – powiedziała Yuki.
Dziewczyny pożegnały się i każda ruszyła w swoją stronę. Ciemnowłosa chciała pobyć przez chwile sama, jednak musiała udać się do Nagato. Chciał od niej czegoś ważnego. Dziewczyna wróciła na górę gdzie czekała na nią Konan. Kiwnęły sobie na znak głowami i ruszyły do Nagato. Droga do niego była inna. Prowadziła przez tylną część Świątyni. Dziewczyny znalazły się w ciemnym, długim korytarzu. Szły nim całkiem długo w milczeniu. Jedyne co można było usłyszeć to kroki Kunoichi i odgłos spadających kropel. Zatrzymały się przed jednymi z wielu drzwi. Niebieskowłosa otworzyła je i wpuściła błękitnooką do środka. Natomiast sama nie weszła. Tak samo jak na korytarzu panował półmrok. Yuki od razu zauważyła że na końcu pomieszczenia siedzi Nagato. W ciemności chował się Yahiko. Podeszła bliżej.
-Możemy trochę porozmawiać? – zapytał czerwonowłosy.
-Pewnie. – usiadła przed nim na ziemi –O czym chcesz dokładnie porozmawiać? –zapytała.
-Co łączy ciebie i Uchihę? –zapytał.
-Dłuższą wersję? Czy krótszą? – zapytała.
-Dłuższą. – mruknął.
-Dobrze. Kilka lat temu gdy zostałam porwana przez Orochimaru, Itachi mnie uratował. Tak właśnie się poznaliśmy. Nie długo po tym incydencie zostałam przydzielona do ANBU, akurat do drużyny Itachiego i Shisuiego.  Spędzaliśmy ze sobą dużo czasu poza misjami. Po Jego śmierci zbliżyliśmy się do siebie z Itachim. Przyznam szczerze, że z początku nawet tego nie zauważyłam. Zaprzyjaźniłam się również z Sasuke, młodszym bratem Itachiego. Wszystko jakoś się toczyło. Rana po śmierci Shisuiego, zamknęła się i zauważyłam jakie jest uczucie między nami., jednak …  –Westchnęła ciężko –…po tym jak dowiedziałam się, co tak naprawdę stało się z moim rodzicami... –przerwała- ..znienawidziłam tą wioskę i wszystkich jej mieszkańców. –dokończyła ponuro.
-To chyba nie dla tego rozwaliłaś ścianę? – uniósł nieznacznie jedną brew ku górze.
-Po prostu, ja, nie potrafię przyjąć do świadomości że zabił osoby które kochał. – mruknęła.
-Rozumiem, jednak musisz się przyzwyczaić. Itachi jest szczególną osobą. Dlatego został przyjęty do organizacji. – powiedział.
-Szczerze to ja … Nie chce nawet na niego patrzeć. – powiedziała spokojnie – Mogę zadać pytanie?
-Proszę.
-Możesz się uśmiechnąć? Wiem głupie to. Ale przypominasz mi kogoś. – uśmiechnęła się miło.
-Na świecie jest tyle bólu i cierpienia. Każda wojna ze sobą niesie takie uczucia ,jednak nie zapomniałem jak to jest się uśmiechnąć. –powiedział.
Na twarzy Nagato pojawił się słaby uśmiech. Yuki wpatrywała się zdziwiona. Doskonale ją przypominał. Przypomniała sobie, że on nigdy nie poznał swoich rodziców. Na jej twarzy pojawił się miły i czuły uśmiech. W głowie dziewczyny pojawiło się jeszcze jedno pytanie. Chciała usłyszeć odpowiedź, tylko nie zdążyła go wypowiedzieć. Przerwał jej głos czerwonowłosego.
-Jedna rzecz mnie trochę denerwuje. Nie potrafię ci czytać w myślach jak pozostałym. To trochę denerwujące. –zaśmiał się.
-Zaufałeś mi? –zapytała podnosząc głowę.
-Tak. W twoich oczach jest szczerość. – przerwał na moment –Twoi rodzice zginęli podczas wojny? –powiedział spokojnie.
-Tak. Prawda jest taka że nie zostali zabici przez Shinobi z Iwa Gakure tylko przez swoich sprzymierzeńców. Bali się ich mocy. Ludzie mnie okłamywali przez 16 lat.- powiedziała pochylając się do tyłu.
-Mam jeszcze jedno pytanie. Mówiłaś że wiesz gdzie znajduje się Kira Sonzai. Gdzie ? –spytał, jednak z jego twarzy nie znikał mały uśmieszek.
-Mogę powiedzieć tylko tyle :Bliżej niż sądzisz... –zdziwił się – Siedzi przed tobą. –dokończyła.
-Kontrola absolutna?
-Nie. Mam małe problemy. –powiedziała spokojnie.
-Jutro z rana wyruszacie wszyscy do Iwa Gakure. Po człowieka zwanego Deidara. Musicie przyciągną go tu siłą, w ostateczności. Jest nie zwykle przydatnym terrorystą. –powiedział.
-Dobrze. –powiedziała.
Ciemnowłosa podeszła do drzwi i położyła rękę na klamce.
-Do zobaczenia, Pain-sama. – powiedziała i wyszła.
Miała dla siebie noc. Ruszyła w kierunku wyjścia. Gdy wyszła z podziemi, znalazła Konan wpatrującą się w niebo. Błękitnooka nie chciała przeszkadzać kobiecie, włożyła ręce do kieszeni spodenek i udała się do swojego pokoju. Szła powoli cały czas rozmyślając. Zeszła po schodach do podziemnej części budynku i skierowała się wprost do swojego pokoju. Położyła dłoń na klamce. Już miała otworzyć drzwi do swoich „czterech kątów” ,jednak kątem oka dostrzegła postać. Odwróciła się w jej stronę. Nigdy nie zapomni tej białej skóry i wężowych oczu. Orochimaru. Uczeń Trzeciego Hokage. Ciemnowłosa nie odezwała się ani słowem. Weszła do swojego pokoju. Zamknęła je na klucz i oparła się o drzwi. Czekała dopóki wężowaty nie przejdzie. Stał tam dosyć długą chwilę po czym ruszył. Zatrzymał się przy drzwiach.
-I tak cie wykorzystam do swoich eksperymentów. Zobaczysz, Yuki-chan. – powiedział ciemnowłosy i zaśmiał się wrednie.
Ta przeraziła się. Zaczęła się trząść. Wspomnienia z tamtego dnia wróciły. Orochimaru odszedł. Dziewczyna zjechała na ziemię i przysunęła nogi bliżej siebie. Nie chciała, żeby ktokolwiek widział ją w takim stanie. Długo się powstrzymywała przed wstaniem. Gdy tylko powstała usłyszała w swojej głowie przeraźliwy krzyk wołający o pomoc. Zamarła ze strachu. Stała wpatrzona w ścianę. Nie, patrzała w przestrzeń. Przełknęła ślinę i wreszcie ruszyła się. Weszła powoli  do łazienki. Ściany miały odcień błękitu połączonego z białymi kafelkami. Na prawo od drzwi stała umywalka, a po środku prysznic i duża wanna. W dalszej części ubikacja. Zrzuciła z siebie ubrania i weszła pod prysznic. Odkręciła korek z ciepłą wodę i ściągnęła gumkę z włosów. Stała długo bez najmniejszego ruchu. Podniosła głowę i pozwoliła aby woda spryskała jej twarz. Po chwili umyła włosy jakimś szamponem i czekała aż cała piana spłynie do odpływu. Gdy to się stało zakręciła wodę i wyszła spod prysznica. Jednym ręcznikiem owinęła siebie, a drugi położyła na swoich długich włosach. Wyszła z pomieszczenia i wzięła z szafy bieliznę i ubrania. Wróciła do poprzedniego pomieszczenia. Ubrała się w jakąś większą koszulkę i krótkie spodenki. Dalej miała na swoich włosach ręcznik. Usiadła na łóżku i spuściła głowę. Muszę się pogodzić z prawdą – powiedziała do siebie. Położyła się na plecach i wpatrywała w sufit. Jej włosy były nadal mokre i nie rozczesane. Wystawiła rękę do góry. Przypomniała jej się piosenka od ciotki Kushimy.
Kotoba ni naritagaranai kimochi ga arimasu, Hito ga ikura te wo nobashitemo, Hito no naka ni todokanai basho ga aru,Koe ni naranai hitori hitori no omoi ga suki dakara, Nanika ni naranakutemo itsu no hi demo kawarazu*.–wyszeptała, trochę melodyjnie błękitnooka.
Kushima śpiewała to kiedy była na jakiejś łące. Po policzku dziewczyny spłynęła łza. Bardzo kochała tą kobietę, traktowała ją jak swoją matkę. Nic dziwnego, że po miesiącu przez swoją depresję, straciła kontrolę nad Bijuu. Błękitnooka leżała dosyć długo. Jej włosy zdążyły już wyschnąć. Podniosła się i rozejrzała się po pokoju. Pusto. Wstała i ruszyła do łazienki, gdzie rozczesała włosy, spięła je w mocny kok i wyszła z łazienki. Położyła się na łóżku i próbowała zasnąć. Czuła zmęczenie, ale dalej rozmyślała nad tym co powiedział jej Orochimaru, że ją wykorzysta do swoich eksperymentów. Jej powieki się zamknęły. Zasnęła.  Udało się jej. Tym razem nie śniła o żadnych demonach czy o przeszłości. Wszystko było po prostu snem.
***
Ciemnowłosa obudziła się dosyć wcześnie rano. Podniosła się i przejechała ręką po włosach. Weszła do łazienki i przemyła twarz. Z wielką chęcią spała by dłużej, jednak z rozkazu Lidera, wszyscy wyruszają do Iwa Gakure. Wróciła do pokoju i wyciągnęła z szafy ubranie w którym będzie mogła swobodnie się poruszać. Na biustonosz ubrała ciemną podkoszulkę ,a na to założyła czarną bluzę ze znakiem klanu Ishi. Na dolną część garderoby założyła czarne spodenki. Nie zastanawiało ją skąd wzięły się te rzeczy. Po porostu są. Zawiązała jeszcze na prawą nogę pudełko z Kunai i zapięła pasek z kataną. Ubrała czarne buty i nałożyła na siebie płaszcz. Wyszła z pokoju zamykając go na klucz. Włożyła ręce do kieszeni spodenek i skierowała się do pomieszczenia, które przypominało kuchnię. Z lodówki wyciągnęła butelkę wody gazowanej. Nalała sobie ją do szklanki i zakręciła korek. Odstawiła ją powrotem i oparła się o blat. Zrobiła mały łyk i przyjrzała się otoczeniu. Pomieszczenie było dosyć spore. Znajdowała się tam kanapa i wielki stół ,który by pomieścił ponad 10 osób. Stał tam także dość długi blat, umywalka i lodówka. Do uszu dziewczyny zaczęły dobiegać kroki kilku osób. Pociągnęła kolejny łyk wody i odstawiła szklankę. Do pomieszczenia wszedł Sasori i dwie inne osoby. Jeden z nich miał ze sobą kosę, a drugi był cały zamaskowany. Czerwonowłosy zauważył dziewczynę i podszedł do niej.
-Witaj, Yuki. Orochimaru nie sprawiał problemów, nie? –zapytał.
-Nie, nawet go nie spotkałam. –skłamała.
-Ooo…Jaka z ciebie ładna dziewczynka. – powiedział srebrnowłosy i stanął obok dziewczyny.
-Nie radził bym Hidan. –powiedział Sasori.
-Dlaczego? . –zaśmiał się.
-Zabiła czternastu ludzi z ANBU Konohy.
-I co?
-Wyszła z tego bez zadrapania
-Miło mi cię poznać Hidan-san. –odezwała się w końcu.
-Może wyskoczymy na moment? – puścił jej oczko.
-Nie. Mam ciekawsze rzeczy do roboty niż pieprzenie się z takim debilem. – powiedziała ponuro.
Sięgnęła po szklankę wody i wypiła ją do końca. Odstawiła naczynie do umywalki spojrzała na mężczyznę. Zdenerwował się.
-Jashin cie ukaże, smarkulo. –krzyknął.
-Nie wierzę w żadnego Boga. – powiedziała sucho.
-Powinnaś. –burknął.
Błękitnooka zamknęła na chwile oczy. Po chwili otwarła je lekko. W sekundzie zdołała odczytać dane na temat Jashinisty. Aktywowała Kekkei Genkai. Zamknęła oczy i uśmiechnęła się lekko.
-Mam ochotę cie zabić. Ale jeśli zdobędziesz moją krew nie uda mi się. –powiedziała ponuro.
-Skąd ty to wiesz?- zdziwił się.
-Ona czyta. Czyta w nas jak w otwartej księdze. – powiedział brązowooki.
-Słucham? – zrobił głupią minę.
-Shinjitsu. Kekkei Genkai klanu Ishi. – kontynuował lalkarz.
-Myślałem że nikt z tego klanu nie pozostał, po tym jak ich sprzymierzeńcy zabili Miyake i Hirokiego.
-Znałeś moich rodziców? – zdziwiła się dziewczyna.
-Nie, ale widziałem to. Ludzie z Konohy ich zabili. –powiedział.
-Hidan, wystarczy. –odezwał się mężczyzna z tyłu.
-Yuki to jest Kakuzu. Partner Hidana. – powiedział Sasori.
-Możesz trzymać go z dala ode mnie ? Zapłacę ci– powiedziała i uśmiechnęła się miło.
-Dobrze. – odpowiedział.
-Za kasę to ty zrobisz wszystko. –burknął Hidan i usiadł przy stole. 
Do pomieszczenia weszli pozostali w tym Natsu oraz Pain. Pojawił sie nawet Itachi z Orochimaru. Yuki wzięła sobie jabłko z miski i wyszła z pomieszczenia szturchając lekko Uchihę. Żadne z nich nie odezwał się ani słowem. Yuki zniknęła gdzieś na końcu korytarza, a Itachi spuścił głowę. Nie chce nawet na niego/nią patrzeć.- powiedzieli jednocześnie w myślach.

Błękitnooka była na zewnątrz i czekała na resztę. Pojawił się Sasori, Kisame, Hidan, Kakuzu, Natsu i Itachi. Tylko tyle osób miało wyruszyć do Iwa Gakure. Ciemnowłosa wraz z fioletowłosą szły na końcu i rozmawiały o różnych sprawach. Od rynsztunku po zwyczajne babskie sprawy. Itachi szedł przed nimi i w duchu cieszył się że dziewczyna się nie zmieniła. Po kilku godzinach pojawił się Orochimaru. Natsu hamowała złość Yuki, gdyż po tym co powiedział wężowaty dziewczynie zeszłej nocy, chciała go zmiażdżyć. Itachi cały czas obserwował poczynania byłego ucznia Hokage. Bał się czy nie zrobi czegoś ciemnowłosej. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy