Do głównego
pomieszczenia świątyni wszedł Itachi. Jego wzrok był pusty, a każdy znajdujący
się tam człowiek obejrzał się w jego stronę. Ten podszedł do lidera i kiwnął
głową. Ciemnowłosa zaciskała pięści. Była wściekła. Nie dowierzała w to co się
dzieje. Prychnęła, co sprawiło że Uchiha ją zauważył. Itachi zamarł ze
zdziwienia. Stał i przyglądał się jej. Nie rozumiał dlaczego ona ma na sobie
płaszcz Akatsuki. Nie był on zapięty przez co zwrócił uwagę na jej czarne
ubranie. Tak ciemne jak jej serce. Yuki prychnęła ponownie, wsunęła ręce do kieszeni
spodenek i ulotniła się. W przeciwnej stronie pomieszczenia stała Natsu.
Zmartwiła się momentalnie tym, że Yuki zrobi coś głupiego i ruszyła za
dziewczyną. Szła za nią dosyć długo. W chwili jednak błękitnooka zatrzymała się
i uderzyła pięścią o ścianę. Ta
rozwaliła się z łatwością z jaką dziecko mogłoby zepsuć zamek z piasku. Yuki
przepełniała niewiarygodna wściekłość. Widziała ,że jak najszybciej musi się uspokoić.
Z całej ściany została kupa gruzu, więc ciemnowłosa nie miała na czym wyładować
gniewu. Dziewczyna opuściła rękę i zacisnęła ją w pięść. Zaczęła się trząść.
Fioletowłosa podeszła do niej powoli i położyła swoją dłoń na jej pięści. Błękitnooka
wzdrygnęła się.
-Natsu? –
mruknęła.
Yuki zrozumiała
o co jej chodzi. Rozluźniła dłoń. Na jej twarzy namalował się miły uśmiech.
-Arigato
Natsu-san. – powiedziała.
-Zastanów się.
To dowodzi na to że coś do niego czujesz!- powiedziała głośno.
Patrzały sobie
dłuższą chwile w oczy. Błękitnooka była zdziwiona jej reakcją.Westchnęła lekko
i uśmiechnęła się ponownie.
-Może masz
racje. –powiedziała.
Arashi
uśmiechnęła się wesoło, jak to miała w sowim zwyczaju.
-Wybacz mi.
Muszę się spotkać z Konan i Painem. –
powiedziała Yuki.
Dziewczyny
pożegnały się i każda ruszyła w swoją stronę. Ciemnowłosa chciała pobyć przez
chwile sama, jednak musiała udać się do Nagato. Chciał od niej czegoś ważnego. Dziewczyna
wróciła na górę gdzie czekała na nią Konan. Kiwnęły sobie na znak głowami i
ruszyły do Nagato. Droga do niego była inna. Prowadziła przez tylną część
Świątyni. Dziewczyny znalazły się w ciemnym, długim korytarzu. Szły nim całkiem
długo w milczeniu. Jedyne co można było usłyszeć to kroki Kunoichi i odgłos
spadających kropel. Zatrzymały się przed jednymi z wielu drzwi. Niebieskowłosa
otworzyła je i wpuściła błękitnooką do środka. Natomiast sama nie weszła. Tak
samo jak na korytarzu panował półmrok. Yuki od razu zauważyła że na końcu
pomieszczenia siedzi Nagato. W ciemności chował się Yahiko. Podeszła bliżej.
-Możemy trochę
porozmawiać? – zapytał czerwonowłosy.
-Pewnie. –
usiadła przed nim na ziemi –O czym chcesz dokładnie porozmawiać? –zapytała.
-Co łączy ciebie
i Uchihę? –zapytał.
-Dłuższą wersję?
Czy krótszą? – zapytała.
-Dłuższą. –
mruknął.
-Dobrze. Kilka
lat temu gdy zostałam porwana przez Orochimaru, Itachi mnie uratował. Tak
właśnie się poznaliśmy. Nie długo po tym incydencie zostałam przydzielona do
ANBU, akurat do drużyny Itachiego i Shisuiego.
Spędzaliśmy ze sobą dużo czasu poza misjami. Po Jego śmierci zbliżyliśmy
się do siebie z Itachim. Przyznam szczerze, że z początku nawet tego nie
zauważyłam. Zaprzyjaźniłam się również z Sasuke, młodszym bratem Itachiego.
Wszystko jakoś się toczyło. Rana po śmierci Shisuiego, zamknęła się i
zauważyłam jakie jest uczucie między nami., jednak … –Westchnęła ciężko –…po tym jak dowiedziałam
się, co tak naprawdę stało się z moim rodzicami... –przerwała- ..znienawidziłam
tą wioskę i wszystkich jej mieszkańców. –dokończyła ponuro.
-To chyba nie dla
tego rozwaliłaś ścianę? – uniósł nieznacznie jedną brew ku górze.
-Po prostu, ja,
nie potrafię przyjąć do świadomości że zabił osoby które kochał. – mruknęła.
-Rozumiem, jednak
musisz się przyzwyczaić. Itachi jest szczególną osobą. Dlatego został przyjęty
do organizacji. – powiedział.
-Szczerze to ja
… Nie chce nawet na niego patrzeć. – powiedziała spokojnie – Mogę zadać
pytanie?
-Proszę.
-Możesz się
uśmiechnąć? Wiem głupie to. Ale przypominasz mi kogoś. – uśmiechnęła się miło.
-Na świecie jest
tyle bólu i cierpienia. Każda wojna ze sobą niesie takie uczucia ,jednak nie zapomniałem
jak to jest się uśmiechnąć. –powiedział.
Na twarzy Nagato
pojawił się słaby uśmiech. Yuki wpatrywała się zdziwiona. Doskonale ją
przypominał. Przypomniała sobie, że on nigdy nie poznał swoich rodziców. Na jej
twarzy pojawił się miły i czuły uśmiech. W głowie dziewczyny pojawiło się
jeszcze jedno pytanie. Chciała usłyszeć odpowiedź, tylko nie zdążyła go
wypowiedzieć. Przerwał jej głos czerwonowłosego.
-Jedna rzecz
mnie trochę denerwuje. Nie potrafię ci czytać w myślach jak pozostałym. To
trochę denerwujące. –zaśmiał się.
-Zaufałeś mi?
–zapytała podnosząc głowę.
-Tak. W twoich
oczach jest szczerość. – przerwał na moment –Twoi rodzice zginęli podczas
wojny? –powiedział spokojnie.
-Tak. Prawda
jest taka że nie zostali zabici przez Shinobi z Iwa Gakure tylko przez swoich
sprzymierzeńców. Bali się ich mocy. Ludzie mnie okłamywali przez 16 lat.-
powiedziała pochylając się do tyłu.
-Mam jeszcze
jedno pytanie. Mówiłaś że wiesz gdzie znajduje się Kira Sonzai. Gdzie ? –spytał,
jednak z jego twarzy nie znikał mały uśmieszek.
-Mogę powiedzieć
tylko tyle :Bliżej niż sądzisz... –zdziwił się – Siedzi przed tobą.
–dokończyła.
-Kontrola
absolutna?
-Nie. Mam małe
problemy. –powiedziała spokojnie.
-Jutro z rana
wyruszacie wszyscy do Iwa Gakure. Po człowieka zwanego Deidara. Musicie przyciągną
go tu siłą, w ostateczności. Jest nie zwykle przydatnym terrorystą. –powiedział.
-Dobrze.
–powiedziała.
Ciemnowłosa
podeszła do drzwi i położyła rękę na klamce.
-Do zobaczenia, Pain-sama.
– powiedziała i wyszła.
Miała dla siebie
noc. Ruszyła w kierunku wyjścia. Gdy wyszła z podziemi, znalazła Konan
wpatrującą się w niebo. Błękitnooka nie chciała przeszkadzać kobiecie, włożyła
ręce do kieszeni spodenek i udała się do swojego pokoju. Szła powoli cały czas
rozmyślając. Zeszła po schodach do podziemnej części budynku i skierowała się
wprost do swojego pokoju. Położyła dłoń na klamce. Już miała otworzyć drzwi do
swoich „czterech kątów” ,jednak kątem oka dostrzegła postać. Odwróciła się w
jej stronę. Nigdy nie zapomni tej białej skóry i wężowych oczu. Orochimaru.
Uczeń Trzeciego Hokage. Ciemnowłosa nie odezwała się ani słowem. Weszła do
swojego pokoju. Zamknęła je na klucz i oparła się o drzwi. Czekała dopóki
wężowaty nie przejdzie. Stał tam dosyć długą chwilę po czym ruszył. Zatrzymał
się przy drzwiach.
-I tak cie
wykorzystam do swoich eksperymentów. Zobaczysz, Yuki-chan. – powiedział
ciemnowłosy i zaśmiał się wrednie.
Ta przeraziła
się. Zaczęła się trząść. Wspomnienia z tamtego dnia wróciły. Orochimaru
odszedł. Dziewczyna zjechała na ziemię i przysunęła nogi bliżej siebie. Nie
chciała, żeby ktokolwiek widział ją w takim stanie. Długo się powstrzymywała
przed wstaniem. Gdy tylko powstała usłyszała w swojej głowie przeraźliwy krzyk
wołający o pomoc. Zamarła ze strachu. Stała wpatrzona w ścianę. Nie, patrzała w
przestrzeń. Przełknęła ślinę i wreszcie ruszyła się. Weszła powoli do łazienki. Ściany miały odcień błękitu połączonego
z białymi kafelkami. Na prawo od drzwi stała umywalka, a po środku prysznic i
duża wanna. W dalszej części ubikacja. Zrzuciła z siebie ubrania i weszła pod
prysznic. Odkręciła korek z ciepłą wodę i ściągnęła gumkę z włosów. Stała długo
bez najmniejszego ruchu. Podniosła głowę i pozwoliła aby woda spryskała jej
twarz. Po chwili umyła włosy jakimś szamponem i czekała aż cała piana spłynie
do odpływu. Gdy to się stało zakręciła wodę i wyszła spod prysznica. Jednym
ręcznikiem owinęła siebie, a drugi położyła na swoich długich włosach. Wyszła z
pomieszczenia i wzięła z szafy bieliznę i ubrania. Wróciła do poprzedniego
pomieszczenia. Ubrała się w jakąś większą koszulkę i krótkie spodenki. Dalej
miała na swoich włosach ręcznik. Usiadła na łóżku i spuściła głowę. Muszę się pogodzić z prawdą –
powiedziała do siebie. Położyła się na plecach i wpatrywała w sufit. Jej włosy były
nadal mokre i nie rozczesane. Wystawiła rękę do góry. Przypomniała jej się
piosenka od ciotki Kushimy.
Kotoba ni naritagaranai kimochi ga
arimasu, Hito ga ikura te wo nobashitemo, Hito no naka ni todokanai basho ga
aru,Koe ni naranai hitori hitori no omoi ga suki dakara, Nanika ni naranakutemo
itsu no hi demo kawarazu*.–wyszeptała, trochę melodyjnie błękitnooka.
Kushima
śpiewała to kiedy była na jakiejś łące. Po policzku dziewczyny spłynęła łza.
Bardzo kochała tą kobietę, traktowała ją jak swoją matkę. Nic dziwnego, że po
miesiącu przez swoją depresję, straciła kontrolę nad Bijuu. Błękitnooka leżała
dosyć długo. Jej włosy zdążyły już wyschnąć. Podniosła się i rozejrzała się po
pokoju. Pusto. Wstała i ruszyła do łazienki, gdzie rozczesała włosy, spięła je
w mocny kok i wyszła z łazienki. Położyła się na łóżku i próbowała zasnąć.
Czuła zmęczenie, ale dalej rozmyślała nad tym co powiedział jej Orochimaru, że
ją wykorzysta do swoich eksperymentów. Jej powieki się zamknęły. Zasnęła. Udało się jej. Tym razem nie śniła o żadnych
demonach czy o przeszłości. Wszystko było po prostu snem.
***
Ciemnowłosa
obudziła się dosyć wcześnie rano. Podniosła się i przejechała ręką po włosach.
Weszła do łazienki i przemyła twarz. Z wielką chęcią spała by dłużej, jednak z
rozkazu Lidera, wszyscy wyruszają do Iwa Gakure. Wróciła do pokoju i wyciągnęła
z szafy ubranie w którym będzie mogła swobodnie się poruszać. Na biustonosz
ubrała ciemną podkoszulkę ,a na to założyła czarną bluzę ze znakiem klanu Ishi.
Na dolną część garderoby założyła czarne spodenki. Nie zastanawiało ją skąd
wzięły się te rzeczy. Po porostu są. Zawiązała jeszcze na prawą nogę pudełko z
Kunai i zapięła pasek z kataną. Ubrała czarne buty i nałożyła na siebie
płaszcz. Wyszła z pokoju zamykając go na klucz. Włożyła ręce do kieszeni
spodenek i skierowała się do pomieszczenia, które przypominało kuchnię. Z
lodówki wyciągnęła butelkę wody gazowanej. Nalała sobie ją do szklanki i
zakręciła korek. Odstawiła ją powrotem i oparła się o blat. Zrobiła mały łyk i
przyjrzała się otoczeniu. Pomieszczenie było dosyć spore. Znajdowała się tam
kanapa i wielki stół ,który by pomieścił ponad 10 osób. Stał tam także dość
długi blat, umywalka i lodówka. Do uszu dziewczyny zaczęły dobiegać kroki kilku
osób. Pociągnęła kolejny łyk wody i odstawiła szklankę. Do pomieszczenia wszedł
Sasori i dwie inne osoby. Jeden z nich miał ze sobą kosę, a drugi był cały
zamaskowany. Czerwonowłosy zauważył dziewczynę i podszedł do niej.
-Witaj, Yuki.
Orochimaru nie sprawiał problemów, nie? –zapytał.
-Nie, nawet go
nie spotkałam. –skłamała.
-Ooo…Jaka z
ciebie ładna dziewczynka. – powiedział srebrnowłosy i stanął obok dziewczyny.
-Nie radził bym
Hidan. –powiedział Sasori.
-Dlaczego? .
–zaśmiał się.
-Zabiła
czternastu ludzi z ANBU Konohy.
-I co?
-Wyszła z tego
bez zadrapania
-Miło mi cię
poznać Hidan-san. –odezwała się w końcu.
-Może wyskoczymy
na moment? – puścił jej oczko.
-Nie. Mam
ciekawsze rzeczy do roboty niż pieprzenie się z takim debilem. – powiedziała
ponuro.
Sięgnęła po
szklankę wody i wypiła ją do końca. Odstawiła naczynie do umywalki spojrzała na
mężczyznę. Zdenerwował się.
-Jashin cie
ukaże, smarkulo. –krzyknął.
-Nie wierzę w
żadnego Boga. – powiedziała sucho.
-Powinnaś.
–burknął.
Błękitnooka zamknęła
na chwile oczy. Po chwili otwarła je lekko. W sekundzie zdołała odczytać dane
na temat Jashinisty. Aktywowała Kekkei Genkai. Zamknęła oczy i uśmiechnęła się
lekko.
-Mam ochotę cie
zabić. Ale jeśli zdobędziesz moją krew nie uda mi się. –powiedziała ponuro.
-Skąd ty to
wiesz?- zdziwił się.
-Ona czyta.
Czyta w nas jak w otwartej księdze. – powiedział brązowooki.
-Słucham? –
zrobił głupią minę.
-Shinjitsu.
Kekkei Genkai klanu Ishi. – kontynuował lalkarz.
-Myślałem że
nikt z tego klanu nie pozostał, po tym jak ich sprzymierzeńcy zabili Miyake i
Hirokiego.
-Znałeś moich
rodziców? – zdziwiła się dziewczyna.
-Nie, ale
widziałem to. Ludzie z Konohy ich zabili. –powiedział.
-Hidan,
wystarczy. –odezwał się mężczyzna z tyłu.
-Yuki to jest
Kakuzu. Partner Hidana. – powiedział Sasori.
-Możesz trzymać
go z dala ode mnie ? Zapłacę ci– powiedziała i uśmiechnęła się miło.
-Dobrze. –
odpowiedział.
-Za kasę to ty
zrobisz wszystko. –burknął Hidan i usiadł przy stole.
Do pomieszczenia
weszli pozostali w tym Natsu oraz Pain. Pojawił sie nawet Itachi z Orochimaru.
Yuki wzięła sobie jabłko z miski i wyszła z pomieszczenia szturchając lekko Uchihę.
Żadne z nich nie odezwał się ani słowem. Yuki zniknęła gdzieś na końcu
korytarza, a Itachi spuścił głowę. Nie
chce nawet na niego/nią patrzeć.- powiedzieli jednocześnie w myślach.
Błękitnooka była
na zewnątrz i czekała na resztę. Pojawił się Sasori, Kisame, Hidan, Kakuzu,
Natsu i Itachi. Tylko tyle osób miało wyruszyć do Iwa Gakure. Ciemnowłosa wraz
z fioletowłosą szły na końcu i rozmawiały o różnych sprawach. Od rynsztunku po
zwyczajne babskie sprawy. Itachi szedł przed nimi i w duchu cieszył się że
dziewczyna się nie zmieniła. Po kilku godzinach pojawił się Orochimaru. Natsu
hamowała złość Yuki, gdyż po tym co powiedział wężowaty dziewczynie zeszłej
nocy, chciała go zmiażdżyć. Itachi cały czas obserwował poczynania byłego
ucznia Hokage. Bał się czy nie zrobi czegoś ciemnowłosej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz