piątek, 1 marca 2013

Unowned Demon Rozdział 3 "Akatsuki. Nie ufność Nagato"

Ciemnowłosa przemierzała las już od ponad kilka dni. Kilka dni temu stała się poszukiwanym ninją rangi S. Przemierzała ten las mimo zimna, chłodu czy deszczu. Miała bardzo wysoką odporność na jakie kol wiek choroby. Zawdzięczała to nie tylko sobie ale też tym że nie jest zwyczajnym człowiekiem. Nie myślała o niczym innym tylko o Akatsuki. Nic więcej nie znajdowało się w jej głowie.  Wiedziała dokładnie jaki mają podgląd na świat. Po tym co usłyszała od dziadka, była pewna swojej decyzji. Może naprawdę porzucę wioskę i stanę się częścią organizacji? Zadawała sobie to pytanie co pewien czas. Jednak nie potrafiła na nie odpowiedzieć. Miała na sobie czarny płaszcz i założony kaptur na głowie. Co jakiś czas mijali ją jacyś ludzie ale to bardzo rzadko. Zapadł już zmrok a dziewczyna naprawdę  była zmęczona. Szła dwa dni bez przerwy. Kątem oka dostrzegła jaskinie. Weszła do niej i rozejrzała się. Pusto. Rozpaliła ognisko i oparła się o ścianę.  Ściągła z głowy kaptur i wpatrywała się w ogień. Przypomniał jej się Itachi i to jak odeszła. Całkowicie bez słowa. Czuła do niego coś o czym mu nie powiedziała. Z decyzją podjęcia tej misji podjęła też że zapomni i zniszczy wszystkie więzi jakie miała. Tańczący płomień odbijał się w znużonych oczach dziewczyny i sprawiał że zaczynała zasypiać. Znowu deszcz zaczął padać. Z Każdą chwilą jej powieki stawały się cięższe i cięższe. Ciemnowłosa zasnęła.
***
Yuki znalazła się w jakimś ciemnym miejscu. Po chwili jej oczą ukazał się korytarz. Długi. Szła nim aż do końca. Ściany przemoczone i brudne. Dawno tam nikt nie zaglądał. Oczy dziewczyny były znużone. Jej błękitne tęczówki pociemniały i nie odbijały żadnego światła. Były po prostu puste. Na owym końcu korytarza znajdowały się drzwi z małą kratką. Podeszła do i nich zatrzymała się. Nie miała zamiaru ich otwierać. Stała przed nimi w milczeniu. Do jej uszów dobiegł męski głos, a w pomieszczeniu zapaliło się światło. Jasne i oślepiające.
-Miło cię widzieć moja Jinchuuriki.  Nie wyglądasz najlepiej. –milczała.
Oczą dziewczyny ukazał się dziwny mężczyzna. Jego karnacja była ciemna, miał długie gęste włosy i ciemnoczerwone  rogi. Do tego miał duże czarne skrzydła i tylko spodnie na sobie. Jego oczy były tajemnicze i hipnotyzowały każdego. Ciemne, czerwone. Podrapał się prawą ręką w tył szyi. Na jego ręce znajdowały się bandaże. W niektórych miejscach przesiąknięte krwią.  Jego dłoń była ciemna i wyglądała jak od jakiegoś potwora. Yuki oparła się o ścianę i wzięła głęboki oddech.
-Wiesz co zrobiłam. –mruknęła.
-Wiem, zdradziłaś wioskę. –powiedział.
-Też. Zostawiłam go tam. Nic mu nie mówiąc. –mówiła powoli.
-Jesteś Shinobi, więc musisz być posłuszna swojej wiosce. – westchnął ciężko.
-Porzuciłam więzi. Dla jego dobra. Teraz będę musiała pozbyć się jakich kol wiek uczuć. – dalej mówiła powoli.
Mężczyzna przeciągnął się leniwie.
-Musisz być ostrożna. Rozumiem też twoje wahanie odnośnie wioski. Nie mówili ci prawdy przez tyle lat.
-Czemu chciałeś żebym tu dzisiaj przyszła? –zapytała.
-Zamierzasz mnie oddać Akatsuki?- zapytał.
-Nie, nie Shiki. Jesteś częścią mnie. – powiedziała stanowczo.
-Rozumiem.
-To wszystko? Pójdę już. –powiedziała i odwróciła się.
-Czekaj to nie koniec! Wypuść mnie stąd to ci pomogę! – krzyczał.
-Oyasumi Shiki.  – powiedział i ulotniła się z korytarza.
***
Dziewczyna otwarła lekko oczy. Płomień ogniska palił się nadal. Owy płomień, odbijał się w błękitnych tęczówkach ciemnowłosej. Na zewnątrz dalej padało. Westchnęła ciężko i spojrzała przed siebie. Nie sądziła że tak będzie wyglądać jej życie. Jej rodzice zginęli podczas wojny. Nie poznała ich. Obecnie w dziewczynie panowała wojna między uczuciem, a nienawiścią. Przejechała ręką po twarzy. Senna była nadal. Bakayoru –szepnęła. Dobrze wiedziała, że słowo dotarło do osoby, do której miało trafić. Zamknęła oczy i po kilku minutach zasnęła.
***
… kowai … kowai … kowai …  - błękitnooka caly czas słyszała w głowie jakieś szepty.
Poczuła ból w skroniach i otwarła lekko oczy. Zdziwiła się. Jej oczy otwarły się szerzej. Znajdowała się w pomieszczeniu rytualnym. W tym miejscu została Jinchuurikim Shikiego. Wszystko było niesamowicie rzeczywiste. Podniosła się z ziemi i zaczęła się rozglądać. Pochodnie płonęły. Wszystko było gotowe do zapieczętowania lub co gorsza, uwolnienia Shikiego. Podbiegła do jedynych drzwi i próbowała je otworzyć. Niestety były zamknięte.  Stała przed drzwi i czekała. Na swojej szyi poczuła czyjś zimny oddech. Odruchowo odwróciła się i rzuciła Kunai. Było pusto. Ból w skroniach zaczął narastać. Złapała się jedną ręką za głowę i zamknęła jedno oko.  Zaczęła słyszeć śmiech małej dziewczynki. Była uradowana. Za drzwi usłyszała kroki. Odsunęła się i stanęła obok nich tak żeby nikt jej nie zobaczył. Drzwi się otworzyły lekko i do pomieszczenia wszedł Trzeci Hokage i mała ciemnowłosa dziewczynka. Yuki stanęła jak wryta.
-Yuki-chan, poczekaj tu aż wróci dziadek. Dobrze. –powiedział i uśmiechnął się.
-Wrócisz?- zapytała –Obiecaj mi.
Dziewczynka była smutna. Bo miała zostać sama.
-Obiecuję. –rzucił mężczyzna i wyszedł.
Drzwi się zamknęły, mała ciemnowłosa zaczęła nucić pewną melodię. Yuki oparła się o ścianę i zamknęła oczy. Chciała jak najszybciej się obudzić. Usłyszała głośny krzyk dziewczynki. Swój. Usłyszała również ryk jakiegoś stworzenia. Otwarła gwałtownie oczy oraz podniosła się na równe nogi. Wpatrywała się w rozżarzone ognisko.
Nastąpił ranek. Z liści i gałęzi drzew spływały ostatnie krople deszczu. Słońce świeciło wysoko, ptaki śpiewały. Różne zwierzęta, od wiewiórek po sarny, zbierały się przy jaskini. Błękitnooka przejechała ręką po resztkach ogniska i wyszła z jaskini. Poczuła jakby uderzył ją ktoś w policzek. Na całym ciele czuła mrowienie. Zamknęła je i po chwili je otworzyła. Shinjitsu –szepnęła. Bacznie obserwowała otoczenie. Zaledwie kilka kilometrów stąd, wyczuła obecność kilku osób. Cztery? Nie Trzy. Z jedną było coś dziwnego. Była jakby martwa. Mitsuketa- powiedziała i uśmiechnęła się lekko. Założyła na głowę kaptur i ruszyła w stronę energii. Jej oczy przepełniała niebieska energia. Wylewała się prosto z ocz dziewczyny. Jej tęczówki były jeszcze jaśniejsze. Prawie białe. Szła dosyć szybkim krokiem. W końcu trafiła do celu. Wcześniej nie mogła wyczuć celu. Chowali się w drzewie zrobionym z papieru. Jedna osoba wyszła. Rudowłosy chłopak. Być może o rok lub dwa starszy od dziewczyny. Zostały jeszcze dwie i ta, jedna dziwna postać. Znalazła się w środku w mgnieniu oka.  Rzuciła zwój prosto w ręce rudowłosego.
-Nie widziałam jeszcze takiego zastosowania Rinnegana. –mruknęła.
-Czekaliśmy na ciebie.- powiedział mężczyzna siedzący w ciemności – Konan odsuń się.
Niebieskowłosa Kobieta odsunęła się od Kunoichi i jej ręka wróciła do normalnej postaci. Wcześniej wyglądała jak ostrze i była przystawiona do krtani dziewczyny.
-Miłe powitanie. –rzuciła.
-Nie ufam ci i sama o tym wiesz. –powiedział czerwonowłosy.
-Otrzymałeś zwój o technikach wszystkich Hokage Wioski Liścia...
-Otrzymałem też w szeregi niezwykłą Kunoichi. – przerwał jej.
-Może mi nie przerywać. Dziękuje. –ruszyła powoli przed siebie – z moją pomocą dowiesz się również gdzie znajduje się bezogoniasty Shiki. Czy jak go zwą Kira Sonzai*. – zatrzymała się przed mężczyzną siedzącym z tyłu- Nagato-sama.
-Zaciekawiłaś mnie.  Dobrze. Niech będzie, Sasori będzie miał cie na oku.
-Twoje uczucia co do wojny mnie przerażają. –mruknęła.
-Rozumiem. Używasz Shinjitsu. Kekkei Genkai klanu Ishi. Więc czytasz we mnie jak w otwartej księdze. – powiedział.
-To okropne co przydarzyło się wam i Yahiko…- mruknęła mrużąc oczy.
-Masz racje.
-Naruhodo. To ciało Yahiko i przed ludźmi jest znany jako Pain. Ty go kontrolujesz. –powiedziała odwracając się w stronę rudowłosego.
-Nagato! Ona rozdrapuje stare rany. –powiedziała kobieta.
-Rozluźnij się Konan. Będzie nam niezwykle potrzebna.
-Odpowiedz mi na jedno pytanie. Ile ty o mnie wiesz? –zapytała.
-Wszystko co powinienem ale ci nie ufam. Musisz się wykazać.
-Zrobię wszystko co rozkażesz. Nagato-sama.- ukłoniła się.
-Przynajmniej ona okazuje mi szacunek. –mruknął pod nosem Nagato – Wezwij Sasoriego. –zwrócił się do niebieskowłosej.
Kobieta zniknęła. Stosowała dosyć dziwną technikę papieru. Ciemnowłosa sięgnęła do torby po jedno jabłko. Spojrzała na czerwonowłosego. Rzuciła mu jabłko i uśmiechnęła się.
-Proszę. Nie chce wiedzieć, co takiego cie wykończyło. –mruknęła i wyciągnęła drugie jabłko.  
-Dziękuje. –powiedział.
Yuki nie musiała czekać długo. Skończyła jeść jabłko i wyrzuciła je. W tym momencie do kryjówki weszła kobieta z czerownowłosym. Nagato za pomocą Yahiko, rozmawiał z Sasorim. Dziewczyna również została wtajemniczona w misje, którą miała lada chwila wykonać. Chodziło o wykradnięcie zwoju z pewnej świątyni. Wszyscy którzy się tam znajdowali mieli zginąć. Taki był rozkaz lidera. Błękitnooka dobrze wiedziała że Nagato jej nie ufa. Sasori bacznie zmierzył wzrokiem dziewczynę. Wzruszył tylko ramionami i kazał dziewczynie za nim iść.  Wyszli z kryjówki i zaczęli przemierzać las.
-Sasori-sama. Czy pan nie pochodzi tak z Suny?- zapytała nie pewnie.
-Tak. I zwracaj się tak do mnie zawsze. Zrozumiałaś Yuki. –dziewczyna przytaknęła.
-Wie pan kim jest Natsu?- spoważniała.
-Nie niestety nie wiem. –odpowiedział szybko – Skończ zadawać mi tyle pytań.
-Tak, Sasori-sama- powiedziała.
Świątynia Ognia znajdowała się nie daleko. Yuki musiała być gotowa żeby zabić z zimną krwią. Po tej misji, stanie się jednym z tych morderców.  

***
Konoha
Ciemnowłosy przeszukiwał jakieś kartony w mieszkaniu dziewczyny. Dalej nie dowierzał w to co się stało. Miał również wiele rzeczy na głowie. Jednak na tej jednej mu zależało. Usiadł na łóżku i zastanawiał się przez moment. Oparł się jedną ręką o materac i poczuł że coś się pod nim znajduje. Wyciągnął spod materaca notes. Przewertował dwa razy zeszyt i zatrzymał się w połowie. Był to pamiętnik Kunoichi. Ostatni wpis miał datę sprzed wydarzenia.  Itachi bacznie wpatrywał się z niedowierzaniem. Znajdował się tam króciutki tekst, a brzmiał:  „Nie mogę zostać w tej wiosce po tym co powiedział mi dziadek. To jest chore! Dalej nie mogę w to uwierzyć. Zabijanie swoich sprzymierzeńców!? Przyjaciół!? Ci ludzie za to zapłacą i to słono…”. Ciemnooki Cofnął o jedną kartę i zobaczył napis ”Nie jestem pewna ale chyba coś do niego czuję.” Uchiha przypomniał sobie scenę z tamtego dnia. Chciała go pocałować. Pewnie już tego nie czuje… Musze się zająć swoimi problemami – powiedział do siebie. 

  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy