Ciemnowłosa przemierzała las już od
ponad kilka dni. Kilka dni temu stała się poszukiwanym ninją rangi S.
Przemierzała ten las mimo zimna, chłodu czy deszczu. Miała bardzo wysoką
odporność na jakie kol wiek choroby. Zawdzięczała to nie tylko sobie ale też tym
że nie jest zwyczajnym człowiekiem. Nie myślała o niczym innym tylko o
Akatsuki. Nic więcej nie znajdowało się w jej głowie. Wiedziała dokładnie jaki mają podgląd na
świat. Po tym co usłyszała od dziadka, była pewna swojej decyzji. Może naprawdę porzucę wioskę i stanę się
częścią organizacji? Zadawała sobie to pytanie co pewien czas. Jednak nie
potrafiła na nie odpowiedzieć. Miała na sobie czarny płaszcz i założony kaptur
na głowie. Co jakiś czas mijali ją jacyś ludzie ale to bardzo rzadko. Zapadł
już zmrok a dziewczyna naprawdę była
zmęczona. Szła dwa dni bez przerwy. Kątem oka dostrzegła jaskinie. Weszła do
niej i rozejrzała się. Pusto. Rozpaliła ognisko i oparła się o ścianę. Ściągła z głowy kaptur i wpatrywała się w
ogień. Przypomniał jej się Itachi i to jak odeszła. Całkowicie bez słowa. Czuła
do niego coś o czym mu nie powiedziała. Z decyzją podjęcia tej misji podjęła
też że zapomni i zniszczy wszystkie więzi jakie miała. Tańczący płomień odbijał
się w znużonych oczach dziewczyny i sprawiał że zaczynała zasypiać. Znowu
deszcz zaczął padać. Z Każdą chwilą jej powieki stawały się cięższe i cięższe.
Ciemnowłosa zasnęła.
***
Yuki znalazła się w jakimś ciemnym
miejscu. Po chwili jej oczą ukazał się korytarz. Długi. Szła nim aż do końca. Ściany
przemoczone i brudne. Dawno tam nikt nie zaglądał. Oczy dziewczyny były
znużone. Jej błękitne tęczówki pociemniały i nie odbijały żadnego światła. Były
po prostu puste. Na owym końcu korytarza znajdowały się drzwi z małą kratką.
Podeszła do i nich zatrzymała się. Nie miała zamiaru ich otwierać. Stała przed
nimi w milczeniu. Do jej uszów dobiegł męski głos, a w pomieszczeniu zapaliło
się światło. Jasne i oślepiające.
-Miło cię widzieć moja Jinchuuriki. Nie wyglądasz najlepiej. –milczała.
Oczą dziewczyny ukazał się dziwny
mężczyzna. Jego karnacja była ciemna, miał długie gęste włosy i ciemnoczerwone rogi. Do tego miał duże czarne skrzydła i
tylko spodnie na sobie. Jego oczy były tajemnicze i hipnotyzowały każdego.
Ciemne, czerwone. Podrapał się prawą ręką w tył szyi. Na jego ręce znajdowały
się bandaże. W niektórych miejscach przesiąknięte krwią. Jego dłoń była ciemna i wyglądała jak od
jakiegoś potwora. Yuki oparła się o ścianę i wzięła głęboki oddech.
-Wiesz co zrobiłam. –mruknęła.
-Wiem, zdradziłaś wioskę. –powiedział.
-Też. Zostawiłam go tam. Nic mu nie
mówiąc. –mówiła powoli.
-Jesteś Shinobi, więc musisz być
posłuszna swojej wiosce. – westchnął ciężko.
-Porzuciłam więzi. Dla jego dobra. Teraz
będę musiała pozbyć się jakich kol wiek uczuć. – dalej mówiła powoli.
Mężczyzna przeciągnął się leniwie.
-Musisz być ostrożna. Rozumiem też twoje
wahanie odnośnie wioski. Nie mówili ci prawdy przez tyle lat.
-Czemu chciałeś żebym tu dzisiaj
przyszła? –zapytała.
-Zamierzasz mnie oddać Akatsuki?-
zapytał.
-Nie, nie Shiki. Jesteś częścią mnie. –
powiedziała stanowczo.
-Rozumiem.
-To wszystko? Pójdę już. –powiedziała i
odwróciła się.
-Czekaj to nie koniec! Wypuść mnie stąd
to ci pomogę! – krzyczał.
-Oyasumi Shiki. – powiedział i ulotniła się z korytarza.
***
Dziewczyna otwarła lekko oczy. Płomień
ogniska palił się nadal. Owy płomień, odbijał się w błękitnych tęczówkach
ciemnowłosej. Na zewnątrz dalej padało. Westchnęła ciężko i spojrzała przed
siebie. Nie sądziła że tak będzie wyglądać jej życie. Jej rodzice zginęli
podczas wojny. Nie poznała ich. Obecnie w dziewczynie panowała wojna między
uczuciem, a nienawiścią. Przejechała ręką po twarzy. Senna była nadal. Bakayoru –szepnęła. Dobrze wiedziała, że
słowo dotarło do osoby, do której miało trafić. Zamknęła oczy i po kilku
minutach zasnęła.
***
… kowai
… kowai … kowai … - błękitnooka caly czas słyszała w głowie
jakieś szepty.
Poczuła ból w skroniach i otwarła lekko
oczy. Zdziwiła się. Jej oczy otwarły się szerzej. Znajdowała się w
pomieszczeniu rytualnym. W tym miejscu została Jinchuurikim Shikiego. Wszystko
było niesamowicie rzeczywiste. Podniosła się z ziemi i zaczęła się rozglądać.
Pochodnie płonęły. Wszystko było gotowe do zapieczętowania lub co gorsza, uwolnienia
Shikiego. Podbiegła do jedynych drzwi i próbowała je otworzyć. Niestety były
zamknięte. Stała przed drzwi i czekała.
Na swojej szyi poczuła czyjś zimny oddech. Odruchowo odwróciła się i rzuciła
Kunai. Było pusto. Ból w skroniach zaczął narastać. Złapała się jedną ręką za
głowę i zamknęła jedno oko. Zaczęła
słyszeć śmiech małej dziewczynki. Była uradowana. Za drzwi usłyszała kroki.
Odsunęła się i stanęła obok nich tak żeby nikt jej nie zobaczył. Drzwi się
otworzyły lekko i do pomieszczenia wszedł Trzeci Hokage i mała ciemnowłosa
dziewczynka. Yuki stanęła jak wryta.
-Yuki-chan, poczekaj tu aż wróci
dziadek. Dobrze. –powiedział i uśmiechnął się.
-Wrócisz?- zapytała –Obiecaj mi.
Dziewczynka była smutna. Bo miała zostać
sama.
-Obiecuję. –rzucił mężczyzna i wyszedł.
Drzwi się zamknęły, mała ciemnowłosa
zaczęła nucić pewną melodię. Yuki oparła się o ścianę i zamknęła oczy. Chciała
jak najszybciej się obudzić. Usłyszała głośny krzyk dziewczynki. Swój.
Usłyszała również ryk jakiegoś stworzenia. Otwarła gwałtownie oczy oraz
podniosła się na równe nogi. Wpatrywała się w rozżarzone ognisko.
Nastąpił ranek. Z liści i gałęzi drzew
spływały ostatnie krople deszczu. Słońce świeciło wysoko, ptaki śpiewały. Różne
zwierzęta, od wiewiórek po sarny, zbierały się przy jaskini. Błękitnooka
przejechała ręką po resztkach ogniska i wyszła z jaskini. Poczuła jakby uderzył
ją ktoś w policzek. Na całym ciele czuła mrowienie. Zamknęła je i po chwili je
otworzyła. Shinjitsu –szepnęła.
Bacznie obserwowała otoczenie. Zaledwie kilka kilometrów stąd, wyczuła obecność
kilku osób. Cztery? Nie Trzy. Z jedną było coś dziwnego. Była jakby martwa. Mitsuketa- powiedziała i uśmiechnęła się lekko. Założyła na
głowę kaptur i ruszyła w stronę energii. Jej oczy przepełniała niebieska
energia. Wylewała się prosto z ocz dziewczyny. Jej tęczówki były jeszcze
jaśniejsze. Prawie białe. Szła dosyć szybkim krokiem. W końcu trafiła do celu.
Wcześniej nie mogła wyczuć celu. Chowali się w drzewie zrobionym z papieru.
Jedna osoba wyszła. Rudowłosy chłopak. Być może o rok lub dwa starszy od
dziewczyny. Zostały jeszcze dwie i ta, jedna dziwna postać. Znalazła się w
środku w mgnieniu oka. Rzuciła zwój
prosto w ręce rudowłosego.
-Nie widziałam jeszcze
takiego zastosowania Rinnegana. –mruknęła.
-Czekaliśmy na ciebie.-
powiedział mężczyzna siedzący w ciemności – Konan odsuń się.
Niebieskowłosa Kobieta
odsunęła się od Kunoichi i jej ręka wróciła do normalnej postaci. Wcześniej
wyglądała jak ostrze i była przystawiona do krtani dziewczyny.
-Miłe powitanie.
–rzuciła.
-Nie ufam ci i sama o
tym wiesz. –powiedział czerwonowłosy.
-Otrzymałeś zwój o
technikach wszystkich Hokage Wioski Liścia...
-Otrzymałem też w
szeregi niezwykłą Kunoichi. – przerwał jej.
-Może mi nie przerywać.
Dziękuje. –ruszyła powoli przed siebie – z moją pomocą dowiesz się również
gdzie znajduje się bezogoniasty Shiki. Czy jak go zwą Kira Sonzai*. –
zatrzymała się przed mężczyzną siedzącym z tyłu- Nagato-sama.
-Zaciekawiłaś
mnie. Dobrze. Niech będzie, Sasori
będzie miał cie na oku.
-Twoje uczucia co do
wojny mnie przerażają. –mruknęła.
-Rozumiem. Używasz
Shinjitsu. Kekkei Genkai klanu Ishi. Więc czytasz we mnie jak w otwartej
księdze. – powiedział.
-To okropne co
przydarzyło się wam i Yahiko…- mruknęła mrużąc oczy.
-Masz racje.
-Naruhodo. To ciało
Yahiko i przed ludźmi jest znany jako Pain. Ty go kontrolujesz. –powiedziała
odwracając się w stronę rudowłosego.
-Nagato! Ona rozdrapuje stare rany.
–powiedziała kobieta.
-Rozluźnij się Konan. Będzie nam niezwykle
potrzebna.
-Odpowiedz mi na jedno pytanie. Ile ty o
mnie wiesz? –zapytała.
-Wszystko co powinienem ale ci nie ufam.
Musisz się wykazać.
-Zrobię wszystko co rozkażesz.
Nagato-sama.- ukłoniła się.
-Przynajmniej ona okazuje mi szacunek.
–mruknął pod nosem Nagato – Wezwij Sasoriego. –zwrócił się do niebieskowłosej.
Kobieta zniknęła. Stosowała dosyć dziwną
technikę papieru. Ciemnowłosa sięgnęła do torby po jedno jabłko. Spojrzała na
czerwonowłosego. Rzuciła mu jabłko i uśmiechnęła się.
-Proszę. Nie chce wiedzieć, co takiego cie
wykończyło. –mruknęła i wyciągnęła drugie jabłko.
-Dziękuje. –powiedział.
Yuki nie musiała czekać długo. Skończyła
jeść jabłko i wyrzuciła je. W tym momencie do kryjówki weszła kobieta z
czerownowłosym. Nagato za pomocą Yahiko, rozmawiał z Sasorim. Dziewczyna
również została wtajemniczona w misje, którą miała lada chwila wykonać.
Chodziło o wykradnięcie zwoju z pewnej świątyni. Wszyscy którzy się tam
znajdowali mieli zginąć. Taki był rozkaz lidera. Błękitnooka dobrze wiedziała
że Nagato jej nie ufa. Sasori bacznie zmierzył wzrokiem dziewczynę. Wzruszył
tylko ramionami i kazał dziewczynie za nim iść.
Wyszli z kryjówki i zaczęli przemierzać las.
-Sasori-sama. Czy pan nie pochodzi tak z
Suny?- zapytała nie pewnie.
-Tak. I zwracaj się tak do mnie zawsze.
Zrozumiałaś Yuki. –dziewczyna przytaknęła.
-Wie pan kim jest Natsu?- spoważniała.
-Nie niestety nie wiem. –odpowiedział
szybko – Skończ zadawać mi tyle pytań.
-Tak, Sasori-sama- powiedziała.
Świątynia Ognia znajdowała się nie daleko.
Yuki musiała być gotowa żeby zabić z zimną krwią. Po tej misji, stanie się
jednym z tych morderców.
***
Konoha
Ciemnowłosy przeszukiwał jakieś kartony w
mieszkaniu dziewczyny. Dalej nie dowierzał w to co się stało. Miał również
wiele rzeczy na głowie. Jednak na tej jednej mu zależało. Usiadł na łóżku i
zastanawiał się przez moment. Oparł się jedną ręką o materac i poczuł że coś
się pod nim znajduje. Wyciągnął spod materaca notes. Przewertował dwa razy
zeszyt i zatrzymał się w połowie. Był to pamiętnik Kunoichi. Ostatni wpis miał
datę sprzed wydarzenia. Itachi bacznie
wpatrywał się z niedowierzaniem. Znajdował się tam króciutki tekst, a
brzmiał: „Nie mogę zostać w tej wiosce po tym co powiedział mi dziadek. To jest
chore! Dalej nie mogę w to uwierzyć. Zabijanie swoich sprzymierzeńców!?
Przyjaciół!? Ci ludzie za to zapłacą i to słono…”. Ciemnooki Cofnął o jedną
kartę i zobaczył napis ”Nie jestem pewna
ale chyba coś do niego czuję.” Uchiha przypomniał sobie scenę z tamtego
dnia. Chciała go pocałować. Pewnie już
tego nie czuje… Musze się zająć swoimi problemami – powiedział do siebie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz