Huczenie sowy i odgłosy świerszczy można
było usłyszeć wszędzie. Odgłosy zwierząt zaburzały kroki ciemnowłosej.
Spieszyła się na spotkanie z Hokage, który był dla niej jak dziadek. Wiedziała
tylko że to coś ważnego. Bo inaczej dlaczego mieli by się spotkać w środku
nocy? W niektórych oknach paliło się małe światło. Wielu Shinobi nie może
czasem zasnąć po ciężkiej misji. Targają nimi wyrzuty sumienia albo czegoś
mogli zapomnieć. Na ulicach panował półmrok. A mniejsze uliczki byłe całkiem
ciemne. W jednej z uliczek przewrócił się kosz na śmieci. Dziewczyna wzdrygnęła
się i odruchowo wyrzuciła Kunai. Usłyszała syczenie kota i szybkie małe kroki
oddalające się. Odetchnęła z ulgą. To tylko
kot głupia –powiedziała do siebie.
Zwróciła uwagę na nietypowy księżyc. Widoczny był prawie cały. W
najbliższych dniach będzie pełnia. Błękitnooką oślepiał blask widocznej części.
Ciemnowłosa wzięła głęboki oddech i ruszyła dalej. Nie zostało jej wiele drogi.
Chciała mieć to jak najszybciej za sobą. Zatrzymała się przed budynkiem i
wzięła głęboki oddech, po czym weszła do środka. Na korytarzu panował półmrok.
Dziewczyna skierowała się prosto na schody prowadzące do góry. Gdy tylko
postawiła jedną nogę na stopniu, zza rogu wyłonił się Hiruzen Sarutobi. Na jego twarzy był widoczny uśmiech. Jednak
jego oczy były poważne. Pomachał do dziewczyny i odwrócił się. Zaczął iść w
przeciwną stronę. Yuki dogoniła mężczyznę i poczuła ulgę.
-Co jest tak ważnego że musze
przychodzić do ciebie w środku nocy? –zapytała.
-Cierpliwości skarbie. Zaraz wszystkiego
się dowiesz. – powiedział starszy mężczyzna.
-Powiesz mi chociaż dotąd idziemy?-
zapytała.
-Cierpliwość nie jest twoją mocną
stroną. Kilka osób czeka na ciebie. –powiedział.
-Na mnie? Niby dlaczego. –powiedziała ze
zdziwieniem.
-Dowiesz się wszystkiego, zaraz.-
powiedział i otworzył drzwi z lewej strony.
Oczą dziewczyny ukazał się mały pokój.
Znajdowała się tam tylko jedna większa szafka z książkami. Oprócz niej nie było
niczego. Żadnego okna ani nawet kurzu. Sarutobi podszedł do szafki i pociągnął
jedną książkę. Odsunął się dwa kroki i wpatrywał się w miejsce odsłaniane przez
mebel. Yuki bacznie obserwowała poczynania starca i jego poczynania. Oczą
błękitnookiej ukazały się schody. Ruszyli nimi i szli dosyć długo. Z obserwacji
dziewczyny wychodziło na to znajdowali się już pod ziemią i na dodatek pod górą
Hokage. Schody prowadziły cały czas w dół. Nie skręcały nigdzie ani nie było
ani jednych drzwi. Na ścianach co jakiś czas paliła się tylko jedna pochodnia.
Było również strasznie wilgotno. Oprócz ich kroków można było usłyszeć kapanie
wody. Niezbyt przyjemnie. Dziewczyna zauważyła drzwi a obok nich z każdej
strony pochodnie. Ze środka dobiegały odgłosy rozmów i dało się zobaczyć lekkie
światło wydostające się spod drzwi. Hokage
otwarł drzwi i wszedł do środka. Ciemnowłosa weszła zaraz za nim. Zamknęła za
sobą drzwi i bacznie obserwowała pomieszczenie. Tu również nie było żadnych
mebli poza stołem i kilku krzeseł, które cztery były już zajęte. Dziewczyna bez
problemu odgadła tożsamości osób zasiadających przy stole. Z lewej strony
siedział starszyzna. Czyli starsza już pani i pan. Z drugiej strony siedziało
dwóch saninów. Tsunade, piękna kobieta o dużym biuście i zabójczą siłą. Była
również największym medycznym Ninją. Jednak po mimo fachu bała się krwi. Obok
niej siedział Jiraya. Żabi mędrzec. Pisał również książki. Dał kilka kiedyś dziewczynie
do przeczytania i powiedziała mu: Są
doskonale napisane ale dla innej publiki. Znał bardzo dużo technik i mógłby
nauczać ale chyba tylko idiota by z nim wytrzymał. Jednym idiotą był Miniato.
Nie wiadomo który będzie kolejny. Biało włosy wpatrywał się w biust blondynki i
nie odrywał od niego wzroku. Nawet nie zauważał
tego co do niego mówi. Hokage zasiadł przy jednym pustym miejscu przy
stole, dziewczynie wskazał drugie. Yuki zasiadła przy stole i skinęła głową
starszyźnie.
-Dawno się nie widzieliśmy. –
powiedziała blondynka.
-Miło panią znowu zobaczyć
Tsunade-sensei. –uśmiechnęła się i spojrzała na żabiego mędrca –Zdaje się że my
również nie widzieli ostatnio. Nie Jiraya-sensei? –zapytała.
-Nasza śliczna Yuki. I jak ci się
podobają książki które ci wysłałem? –zapytał przysuwając się do dziewczyny.
-Są za bardzo erotyczne jak dla mnie.
Ale wiem komu się spodobają. –uśmiechnęła się – Znajdź Kakashiego Hatake.
Zobaczysz nie zawiedziesz się na mnie. – wyszczerzyła się.
-Z rana do niego przyjdę. – zaśmiali
się.
Hokage odchrząknął. Yuki i Jiraya
usiedli prosto i oczekiwali przemówienia Trzeciego Hokage.
-Yuki zostałaś wybrana do pewnej misji.
Jednak jest ona bardzo ważna. –powiedział- Z raportów pewnie wiesz o
organizacji zwanej Akatsuki. –przytaknęła – Z raportów wynika że są bardzo
niebezpieczni. Chcemy abyś ich szpiegowała jako ich członek. –zdziwiła się –
Wiemy co to oznacza. Jesteś niesamowitą Kunoichi. Ukończyłaś akademię w wieku 8
lat. Chuuninem zostałaś w wieku 10 lat. Zaraz potem dostałaś się do ANBU.
Doskonale panujesz też nad Nim. Tylko raz straciłaś kontrolę. Jesteś idealna do
tej misji. Więc jak. Zgadzasz się? Jeśli nie będziemy musieli wybrać Itachigo
Uchiha. –dziewczyna przeraziła się.
Itachi
ma rodzinę, przyjaciół. Nie zwykłe więzi. I przez moją odpowiedz może
zaprzepaścić mu wszystko.-pomyślała.
-Zgadzasz się? – zapytała starsza
kobieta.
-Hai. –powiedziała z całym przekonaniem.
-Dobrze. Wiedz że dla mnie też to była
trudna decyzja. Jesteś dla mnie jak wnuczka. Więc nie podejmuj pochopnych
decyzji. –powiedział Sarutobi.
-Podjęłam decyzję. Wykonam tą misję.
–powiedziała poważnie.
-Dobrze –Hokage odchrząknął – Będziesz
musiała wykonać tą misje od razu jak wyjdziesz z tego pokoju.-ciągnął – Za
jedną z szafek w moim biurze, znajduje się zwój o rozstawieniu straży i
techniki używanych przez każdego Hokage.
-Hiruzen ty chyba nie chcesz tego
zrobić! – krzyknęła kobieta.
-Wszystko ma wyglądać na prawdziwe.-
powiedział stanowczo.
-Musi to wykonać z pełnym przekonaniem.
–powiedział Jiraya.
-Będzie musiała nawet kogoś zabić.
–dokończyła za niego Tsunade.
-Oto bym się nie martwił. Yuki jest
doskonałym cichym zabójcą. –powiedział Sarutobi.
-Kiedy ma się ona rozpocząć? – zapytała.
-Najlepiej byłoby jak najszybciej.
–powiedział dziadek.
Sanini i starszyzna wyszli z
pomieszczenia. Hokage spojrzał dziewczynie prosto w oczy.
-Jest coś co musze ci powiedzieć. O
twoich rodzicach. – powiedział opierając się o oparcie krzesła.
-Słucham. –odparła szybko.
-Twoi rodzice owszem, zginęli na froncie
ale zostali zamordowani przez Joninów z naszej wioski. Bali się ich siły i
postanowili ich zamordować gdy spali. – powiedział.
Oczy dziewczyny poszerzyły się. Pierwszy
raz była tak zdziwiona. Spuściła głowę i w milczeniu szukała odpowiedzi.
-Zrozumiałam. –powiedziała nie podnosząc
głowy.
-Wiesz dobrze, jesteś dla mnie kimś
wyjątkowym. Jednak starszyzna stwierdziła że trzeba ci to powiedzieć. Wtedy
również wykonasz misje bardziej efektywniej.
-Rozumiem dziadku.- podniosła głowę i
uśmiechnęła się.
Pewne było że to ich ostatnie spotkanie.
Błękitnooka wstał i podeszła do Hokage. Uściskała go mocno i pocałowała w
policzek.
-Do zobaczenia dziadku. –ukłoniła się
przed wyjściem i wyszła zamykając powoli drzwi.
Ciemnowłosa musiała się spieszyć jednak
szła powoli. Miała w głowie mały mętlik. Wyszła z budynku i spojrzała na niebo.
Dziewczyna dalej nie dowierzała w to co usłyszała. Jej rodzice zostali
zamordowani przez swoich towarzyszy. To
chore - powiedziała do siebie. W jej sercu powstało ziarenko nienawiści do
wioski. Otrząsnęła się i zaczęła biec do domu. Z każdą chwilą jej nienawiść
słabła lub wzmacniała się. Weszła do swojego pokoju i wyciągnęła ubranie ANBU.
Spięła włosy w mocny kok, po czym założyła opaskę wioski liścia na czoło. Swoją
twarz zakryła maską oddziału specjalnego. Przejrzała się jeszcze raz w lustrze.
Cały strój dopasował się jej idealnie do sylwetki. Wyciągnęła z szafy katanę i
zapięła ją na pasie. Upchnęła w plecaku kilka rzeczy po czym założyła go na
plecy. Zgasiła w pokoju światło i wyszła przez okno. Dyskretnie stąpała po
budynkach. Przykucnęła na jednym z najbliżej postawionych przy budynku.
Zostawiła plecak w rynnie i spojrzała na
budynek. Sama doskonale wiedziała jak są rozstawione straże. Weszła przez tylne
wejście i wolnym krokiem szła przed siebie. Zatrzymała się na moment i
spojrzała czy ktoś czai się za rogiem. Dwóch Joninów. Wyciągnęła dyskretnie
katanę i każdemu z nich podcięła krtań. Trochę krwi trysnęło na jej ubranie,
lecz nie przejmowała się tym. Szła dalej zabijając każdego kto się napatoczył.
Otwarła kopnięciem drzwi do gabinetu i podeszła do jednej z szafek. Przesunęła ją powoli i
zobaczyła wgłębienie. Włożyła rękę do środka i szukała przez chwile. Nacisła
jakiś mały guziczek i nieco dalej otwarła się ścianka. Wyciągnęła stamtąd dosyć
gruby zwój. Schowała go do pudełka na Kunaie. Nagle rozległ się dźwięk alarmu,
a do pomieszczenia wszedł Jonin. Yuki odruchowo rzuciła mu Kunai prosto w
krtań. Otwarła okno gabinetu i wyskoczyła. Za jej pleców dochodziły różne
wrzaski. „Cholera! On nie żyje… ten też!”
tylko te przedostały się do uszów
Kunoichi. Zatrzymała się na budynku gdzie zostawiła rzeczy. Sięgnęła do rynny
po plecak i założyła go na plecy. Po ulicach wioski zaczęli już grasować
Jonini. Ciemnowłosa z niezwykłą szybkością przedostała się do bram wioski.
Schowała się w jednej uliczce i czekała aż pewna grupa przejdzie. Ludzie
stojący pod bramą zaczęli przywoływać więcej ludzi. Zostaną też wezwani Uchiha.
Za pleców dziewczyny wyłonił się Jonin.
-Kobieta?!- wrzasnął mężczyzna.
-Shimatta!- syknęła dziewczyna.
Błękitnooka podcięła mieczem gardło
shinobiego. Rozległ się jego krzyk a
ludzie spod bramy podbiegli do zaułka. W dłoni dziewczyny zaczęła się tworzyć
elektryczność. Raiton*- szepnęła. Nie minęła sekunda a dziewczyna znalazła się
za mężczyznami. Wszyscy zostali nagle porażeni prądem i upadli na ziemię, a
ciemnowłosą otaczała niebieska powłoka i elektryczność. Yuki schowała katanę i
zaczęła biec w kierunku bramy. W tym czasie anulować Jutsu. Biegła przed siebie
kilka kilometrów. Zatrzymała się przy pewnym jeziorku gdzie zawsze
przesiadywała w czasie wolnym. Odbiła się od ziemi, wykonała w powietrzu obrót
i wylądowała po drugiej stronie jeziorka. Dziewczyna obróciła się na pięcie i
zobaczyła jakiegoś członka ANBU idącego w jej stronę. Nie miał na sobie maski i
Yuki rozpoznała go od razu. Itachi. Cofnęła się krok.
-Nie próbuj uciekać. To koniec.-
powiedział.
Błękitnooka pokręciła lekko przecząco
głową. Wyciągnęła katanę i czekała na atak Uchihy.
-Zdradziłaś wioskę. I swój oddział.
Zabiłaś tylu ludzi. Podaj swój oddział i stopień! –powiedział.
Dziewczyna stała bezruchu.
-Nie słyszysz mnie? –zapytał poważnie.
Ciemnowłosy zmarszczył brwi po czym
dobył Kunaia. Ruszył na dziewczynę zaczęła się walka o której zawsze marzyli.
Itachi przeciął Kunaiem gumkę dziewczyny. Zdziwiła go ta długość i ich
objętość. Jednak nie przestawał atakować. Yuki mieczem przejechała mu po klatce
piersiowej. Rana nie była głęboka i walczyli dalej. Do uszów dziewczyny dobiegł dźwięk
zbliżających się Shinobi. Ten moment dekoncentracji wystarczył aby Kunai
Itachiego Zepchnął jej maskę z twarzy i przejechał po opasce liścia. Dziewczyna
odskoczyła i przejechała palcem po ochraniaczu. Podniosła głowę i spojrzała w
ciemne oczy chłopaka. Ten cofnął się i otworzył oczy szerzej.
-Masaka!- wrzasnął.
-Sumimasen…- mruknęła i odwróciła się.
-Matte! – krzyknął.
Yuki odwróciła się i Itachi zobaczył jej
łzy. Sam potem poczuł ukłucie w szyi i upadł na ziemię. Dostał od dziewczyny
elektryczną szpileczką. Obraz zaczął mu się zamazywać i zaczął tracić
przytomność, jednak dalej wołał dziewczynę. Wołał tak długo aż stracił
przytomność. Nie mógł uwierzyć w to co się stało. Dlaczego ona to zrobiła? Cały
czas się nad tym zastanawiał. Itachi obudził się chwile później Jak kilku
medycznych ninja go zabierało. Przez chwile sądził ze to tylko zły sen i zaraz
się obudzi. Ale gdy zobaczył swojego ojca wszystko stało się dla niego
rzeczywiste. Yuki zdradziła wioskę. Itachi poszedł prosto do domu i powędrował
do swojego pokoju. Zjechał po drzwiach pokoju na dół po czym przypomniał sobie
popołudnie z dziewczyną. Była radosna i szczęśliwa. Prawie się pocałowali. Nie
zwracał uwagi na brata pukającego do jego pokoju. Poczuł jak po jego policzkach
zaczęły spływać łzy. Sam drugi raz widział jak dziewczyna płacze. Łzy spływały
mu po policzku, nawet ich nie przecierał tylko pozwalał im płynąć.
Ciemnowłosa znajdował się już bardzo
daleko od wioski. Nałożyła na siebie czarny płaszcz po czym weszła do jakiegoś
hotelu gdzie się przebrała. Ubrania wyrzuciła na tyłach domu do śmietnika.
Zawinięte w czarny worek. Zmierzała teraz prosto na spotkanie z liderem
Akatsuki. Wiedziała tylko gdzie może się ich spodziewać. Przy granicy Liścia i
Piasku. Tam właśnie się skierowała.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz